„J. Kaczyńskiego darzy sympatią 3% Polaków” (Onet), „33% lubi Marcinkiewicza, 3% – J. Kaczyńskiego” (Gazeta Wyborcza), „Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego dzieli przepaść w rankingu sympatii dla polityków – wynika z badania Rzeczpospolitej. Odchodzącego premiera lubi co trzeci Polak, a nowego szefa rządu – co trzydziesty trzeci„
Rzeczpospolita
Wyniki nieciekawe, prawda? Tylko 3% Polaków lubi nowego premiera, szanuje jeszcze mniej, bo ledwie 2%. Prezydent też wypadł fatalnie („Głowę państwa szanuje i lubi po 11% Polaków”). Klęska. Jak się robi takie wyniki? Bardzo łatwo, wystarczy sprytnie zaprojektowane badanie. I oczywiście dziennikarze, którzy potem odpowiednio podadzą wyniki.
Ankieter przedstawia listę 11 osób i każe wybrać maksymalnie trzy, które badany najbardziej lubi/szanuje. Czy to znaczy, że tych których nie wymieniłam nie lubię i nie szanuję? Oczywiście, że nie bo przecież mogę lubić i szanować całą jedenastkę ale okrutny ankieter kazał mi wybrać trzy. Czy zatem dziennikarze piszący, że „J. Kaczyńskiego darzy sympatią 3% Polaków” czy „Jana Rokitę szanuje 5% Polaków” rzetelnie omawiają ten sondaż? Oczywiście, że nie. Dziennikarskie „omówienia” tego sondażu to jaskrawy przykład bezczelnej manipulacji. Z taką rzetelnością można udowodnić wszystko, na przykład to, że profesora Geremka nikt nie lubi. „Z podanej listy osób wybierz maksymalnie trzy, które lubisz: Adam Małysz, Jerzy Owsiak, Bronisław Geremek, Kazimierz Marcinkiewicz, Marcin Daniec, Jerzy Dudek”. Jak myślicie, ile osób umieściłoby profesora w swojej trójce najbardziej lubianych? Zapewne przegrałby sromotnie. Ale ten kto napisałby „Profesora Geremka darzy sympatią 3% Polaków” skłamałby bo z takiego sondażu nie mógł się tego dowiedzieć. Pytanie „kogo lubisz bardziej?” to przecież zupełnie inne pytanie niż „kogo lubisz?”, nie wierzę, że dziennikarze tego nie rozumieją dlatego trudno mi uznać komentarze zacytowane na wstępie za zwykłe pomyłki. Raczej przykład ile można wycisnąć z sondażu gdy się porzuci logikę. Wyjątkowo ordynarna propaganda, tym bardziej niebezpieczna, że z pozoru naukowa – po prostu czysta statystyka. 2% szanuje Kaczyńskiego, 5% szanuje Rokitę, z takimi wynikami obaj powinni się wynieść z polityki bo nikt ich tu nie chce.
Barbara Fedyszak-Radziejowska: „Media zrobiły wiele, by przekonać widzów, że tych ludzi nie da się lubić. A merytoryczną stroną ich programów i działalności interesowały się mniej, bo to jest zdecydowanie mniej medialne.”
Leszek Miller: „Decydujące w montowaniu sprzeciwu wobec władzy Kaczyńskich mogą być media, bo tylko za ich pośrednictwem różne grupy interesu mogą atakować władzę, osłabiać ją, jeśli opozycja polityczna jest słaba i bezradna.”
Ten sondaż i jego omówienia to nic innego jak bezceremonialne urabianie opinii publicznej, przekonywanie, że rządzi nami facet, którego szanuje tylko 2% społeczeństwa, prawie nikt. Zgodnie z zasadą społecznego dowodu słuszności, spora część niewyrobionych politycznie wyborców już będzie wiedziała co myśleć o zawistniku, co to go nikt nie lubi więc z zazdrości zdymisjonował ulubieńca tłumów. Przecież 97% rodaków nie może się mylić.
Prof. Antoni Sułek: „W kampanii wyborczej zwyciężyć może ten, kto już w jej wstępnej fazie zawładnie społeczną atmosferą; przekona innych o swojej przewadze (…) Uruchomi wówczas tkwiące w ludziach skłonności do konformizmu (…) wzbudzi niechęć do znalezienia się w mniejszości.”