Lustracyjne ściemnianie

„Piesiewicz wstrzymał się od głosu także dlatego, że przepadły dwie jego poprawki. Razem z Robertem Smoktunowiczem (obaj PO) chcieli wyłączyć dziennikarzy spod lustracji. Tłumaczyli, że nie wiadomo dokładnie, kto jest dziennikarzem (prawo prasowe tego nie definiuje, dlatego za dziennikarza można uznać i autora opublikowanego w prasie listu).”

Gazeta Wyborcza


Zaskakująco kończy się bój o lustrację. W senacie Platforma próbowała wyłączyć spod lustracji dziennikarzy, na dodatek pod bardzo dziwnym pretekstem. Nie wiem kto wymyślił, że za dziennikarza można uznać autora opublikowanego w prasie listu, senatorzy Platformy czy autorzy artykułu, Agnieszka Kublik i Wojciech Czuchnowski ale brzmi zabawnie. Oto jak prawo prasowe w Art. 7 ust. 2 nie definiuje kto jest dziennikarzem:

„W rozumieniu ustawy (…) dziennikarzem jest osoba zajmująca się redagowaniem, tworzeniem lub przygotowywaniem materiałów prasowych, pozostająca w stosunku pracy z redakcją albo zajmująca się taką działalnością na rzecz i z upoważnienia redakcji”

Ciekawa jestem jak w takiej definicji dziennikarza mieści się „autor opublikowanego w prasie listu”. Zdaje się, że to kolejna antylustracyjna bzdura mająca uzasadnić, że „się nie da”. Choć nie wykluczam, że Sąd Najwyższy, znany z kreatywnego podejścia, które mieliśmy okazję podziwiać choćby przy sprawie lustracyjnej Mariana Jurczyka, uznałby za dziennikarza nawet autora ogłoszenia drobnego „Używany rower sprzedam” jeśli miałoby to pomóc osłabić lustrację.

Szkoda, że żaden z dziennikarzy cytujących senatorskie „argumenty” o braku definicji dziennikarza i lustrowaniu autorów listów do redakcji nie zadał sobie trudu sprawdzenia jakie faktycznie są zapisy prawa prasowego. Moim zdaniem definicja jest na tyle jasna, że pozwala dość precyzyjnie ustalić kto jest a kto nie jest dziennikarzem. A jeśli jest nie dość precyzyjna to co za problem wprowadzić w nowej ustawie lustracyjnej doprecyzowujące tę definicję zapisy? Ale jak mówią „Kto chce, szuka sposobów, kto nie chce szuka powodów”, a senatorowie Platformy po prostu nie chcą lustracji dziennikarzy i nawet się z tym nie kryją:

Gazeta Wyborcza: „Według senatorów PO wystarczy, by zlustrowani zostali redaktorzy naczelni, wydawcy, dyrektorzy programowi oraz zarządy i rady nadzorcze spółek medialnych, bo to ta grupa decyduje o treściach gazet i programów.”

Czy trzeba coś dodawać? Platforma nie chce lustracji dziennikarzy, zresztą trudno jej się dziwić bo media to jej największy sojusznik, po co go osłabiać? Dziennikarz jest jednym z zawodów, które powinny być zlustrowane w pierwszej kolejności, na pewno jest to bardziej uzasadnione i pilniejsze niż lustrowanie komorników czy dyrektorów szkół, którzy też będą lustrowani i jakoś nikt się o nich nie bije.

Mamy prawo wiedzieć kim jest TW Marcin (Życie Warszawy: „W IPN znajdują się akta dotyczące agenta o pseudonimie Marcin. Wynika z nich, że jednym z jego zadań było skłócenie próbujących nawiązać bliższą współpracę środowisk gdańskiego Ruchu Młodej Polski i warszawskiego pisma „Głos”. Zachowały się raporty „Marcina”, który pośredniczył w rozmowach działaczy obydwu grup (…) Jeden z działaczy dawnego Ruchu Młodej Polski, analizując dokumenty dotyczące tajnego współpracownika „Marcina”, rozpoznał w nim osobę, która jest obecnie jednym z najbardziej znanych polskich publicystów, pracującym w jednym z tygodników opinii”), w którym tygodniku opinii opinię publiczną urabia aż pięciu byłych agentów (Życie Warszawy: „W IPN znajdują się dokumenty dowodzące, że z bezpieką współpracowało pięciu wciąż czynnych zawodowo publicystów jednego z największych tygodników opinii”) i jakie są życiorysy czwartej władzy, często ważniejszej niż trzy pierwsze bo w przeciwieństwie do nich cieszącej się ogromnym zaufaniem. Mamy prawo wiedzieć czy zasłużonym.

O tym jak ważna jest lustracja dziennikarzy niech świadczy chociażby oświadczenie Demokratów.pl w sprawie dzikiej lustracji Marka Borowskiego zaczynające się od słów „Atak na Marka Borowskiego od strony rycerskiego tygodnika „Wprost””. Jest to przezabawny przykład niesamowitej hipokryzyji środowiska antylustracyjnego, które potrafi w jednym oświadczeniu zmieścić antylustracyjną deklarację „Partia Demokratyczna wyraża pełną solidarność z Markiem Borowskim i wszystkimi ofiarami „dzikiej” lustracji prowadzonej przez polityków i dziennikarzy prawicy” i „dzikie zlustrowanie” Marka Króla. Wyjaśnieniem może tu być to, że Demokraci solidaryzują się wyłącznie z ofiarami zlustrowanymi przez dziennikarzy prawicy, a Króla zlustrował dziennikarz lewicy, Jerzy Urban więc pod deklarację solidarności nie podpada. Regularnie powtarzane przez antylustratorów zarzuty wobec Marka Króla najlepiej świadczą, że w głębi duszy, jak przychodzi co do czego, nawet antylustratorzy uważają, że agenturalna przeszłość jednak ma znaczenie.

Podsumowując wątek parlamentarnych przygód nieszczęsnej ustawy lustracyjnej, przyznać trzeba, że PO-PiS się nie popisał, by nie powiedzieć, że się skompromitował. Jak się idzie do wyborów z hasłem powszechnej lustracji i pełnej jawności to się powinno mieć w miarę przemyślany pomysł na tę jawność. Fakt, że stworzenie ustawy lustracyjnej zajęło ponad rok i kończy się sporami o kwestie tak podstawowe jak to kogo lustrować i jak, świadczy jak najgorzej o obu partiach. Myślałam, że przynajmniej do tego są świetnie przygotowani.

About kataryna

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *