Skandaliczna decyzja prezydenta?

 

Boję się, że to pogrożenie palcem środowisku: „patrzcie jak orzekacie, bo możemy na lata zablokować wasz awans”. Prezydent powinien uzasadnić, bo to nie są ordery przyznawane uznaniowo. Poza tym prezydent nie ma podstaw prawnych do ponownej weryfikacji kandydatów. Weryfikuje ich KRS w wielostopniowej, konkursowej procedurze zaczynającej się na poziomie sądu, w którym jest wakat. A od negatywnej decyzji KRS można się odwołać do Sądu Najwyższego.

Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa

Pan rzecznik się boi, a ja mam nadzieję, że to właśnie takie pogrożenie palcem. A prezydent nie uzasadnia być może dlatego, żeby jeszcze bardziej nie dołować orłów, którzy przeszli „wielostopniową, konkursową procedurę” Krajowej Rady Sądownictwa. Wiecie, tej samej, w której do niedawna brylował i nikomu z zacnych członków nie przeszkadzał niejaki Bury. Jan Bury. Rzeczywiście, weryfikacja przez tak szacowne i niezawisłe grono (w końcu tylko siedmiu członków to czynni parlamentarzyści) to gwarancja rzetelności i prezydent powinien niezwłocznie podpisać. Zawodowe życiorysy „odrzuconych” można sobie wyguglać, choćby po to, żeby sprawdzić jaką stratę poniosła sprawiedliwość zablokowaniem kandydatury sędziego, który przez ponad 3 lata trzymał w areszcie tymczasowym Macieja Dobrowolskiego. No ale Krajowa Rada Sądownictwa w swojej „wielostopniowej, konkursowej procedurze” sędziego zweryfikowała pozytywnie.

Ponieważ media i politycy już zaczynają robić z decyzji prezydenta megaaferę, warto przypomnieć, że już był precedens i nawet zakończył się w instancji ostatnio najwyższej – Trybunale Konstytucyjnym.

W 2007 roku prezydent Kaczyński – dokładnie tak jak teraz prezydent Duda – nie powołał 10 kandydatów wskazanych przez Krajową Radę Sądownictwa, i też była o to awantura. Ostatecznie sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego,

Pojawiły też argumenty, że prezydent nie ma prawa odmówić nominacji sędziów, bo konstytucja mówi, że sędziowie „są powoływani” przez prezydenta na wniosek KRS. Rozgorzał jeden z najważniejszych sporów konstytucyjnych dotyczących trójpodziału władz. Pierwszy prezes Sądu Najwyższego zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o rozstrzygnięcie „sporu kompetencyjnego” pomiędzy prezydentem a KRS. Tak naprawdę chodziło o to, żeby Trybunał rozstrzygnął, czy prezydent ma prawo oceniać kandydatury KRS-u. Ale Trybunał orzekł, że to nie jest spór kompetencyjny – i sprawę umorzył. (…) Dwaj adwokaci napisali skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Dowodzili, że prezydent powinien wydać decyzję z uzasadnieniem. Jednak NSA uznał, że decyzje indywidualne prezydenta nie są decyzjami administracyjnymi, więc ta sprawa nie leży w kompetencji sądu administracyjnego. Odwołali się do NSA. I jednocześnie złożyli skargę do Trybunału Konstytucyjnego. W Trybunale sprawa przeleżała blisko cztery i pół roku. W końcu ten ją umorzył. Uznał, że nie wyczerpano drogi prawnej oraz że skarga dotyczy sposobu wykonywania przez prezydenta konstytucji, a on nie może badać praktyki stosowania prawa. Trybunał rozpatrzył sprawę w pełnym składzie.

Gazeta Wyborcza (2012)

Tak tylko przypominam, jakby kogoś interesowało jak tę sprawę rozstrzygnęły już dawno instancje najwyższe i podobno nieomylne. Choć oczywiście nie wykluczam, że jeśli teraz komuś też przyjdzie do głowy zaskarżać decyzję prezydenta, te same instancje wypowiedzą się zupełnie odwrotnie, jesteśmy przecież na wojnie, a to czas kiedy Konstytucja jest szczególnie rozciągliwa. Kupuję popcorn i czekam na popisy kolejnych interpretatorów.

About kataryna

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *