Szkoda, że kolejne rządy zaraz po wyborach zapominają o tej oczywistości i zaczynają przebudowywanie państwa z założeniem, że będą rządzić wiecznie. Tymczasem przez ćwierć wieku III RP najwieczniejsza wieczność rządów trwała ledwie dwie kadencji, i to wcale nie dlatego, że rząd był taki mocny, tylko dlatego, że opozycja była słaba. PiS zdaje się liczyć, że ten rekord co najmniej wyrówna i też porządzi dwie kadencje, a może nawet więcej. Być może tak będzie ale dopóki nie ma tej pewności, lepiej zakładać – czysto hipotetycznie – że już za trzy lata można pełnię władzy stracić i starać się meblować państwo tak, żeby się dało w nim wytrzymać także będąc w opozycji.
Weźmy na przykład Narodowe Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, które ma „uporządkować” kwestie finansowania organizacji pozarządowych z pieniędzy publicznych. Politycy i basujący im komentatorzy zmarnowali ostatnie kilka tygodni na tłumaczenie społeczeństwu dlaczego rząd musi zrobić porządek z tym, z czym akurat porządku wcale nie ma i nigdy nie miał zamiaru robić. Bardzo rozczarują się ci, którzy od kilku tygodni narzekają, że państwo w ogóle finansuje działalność fundacji i stowarzyszeń – rząd wcale nie zamierza tego zaprzestać. Zawiedzeni będą też wszyscy piętnujący finansowanie ze środków publicznych wynagrodzeń pracowników organizacji – tego też rząd nie zamierza zmieniać. Przeciwnie, w projekcie ustawy o Narodowym Centrum Wspierania Społeczeństwa Obywatelskiego obiecuje nawet, że działalność Centrum przyczyni się do wzrostu poziomu zatrudnienia w organizacjach. Co więc się zmieni? Wbrew pozorom wszystko.
Jednym z funduszy, który na pewno zostanie przeniesiony do Centrum jest Fundusz Inicjatyw Obywatelskich, rozdający rocznie ok. 60 milionów złotych, w większości zresztą na małe, lokalne działania. Obecnie fundusz jest zarządzany przez Departament Pożytku Publicznego w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, z dużym udziałem Komitetu Sterująco-Monitorującego pełniącego funkcję programującą i kontrolną, wskazującego potrzeby i niedostatki i proponującego zmiany. Decyzję podejmuje minister, ale kształt programu, kryteria oceny, priorytety są przedmiotem długich dyskusji i realnych konsultacji społecznych, w skład Komitetu wchodzi bowiem 4 przedstawicieli rządu, 4 przedstawicieli samorządu, 1 przedstawiciel Kancelarii Prezydenta i aż 8 przedstawicieli organizacji pozarządowych wyłanianych w otwartym i jawnym naborze spośród kandydatów zgłaszanych przez same organizacje. Proponowane przez PiS zmiany to przeniesienie tych kompetencji do rządu, który w drodze uchwał będzie ustalał programy wspierania społeczeństwa obywatelskiego, Centrum je będzie wdrażało, a osobistą kontrolę nad wdrażaniem sprawował będzie pełnomocnik rządu w osobie wiceprezesa PiS Adama Lipiński.
Można się cieszyć, że wreszcie pieniądze przeznaczane na organizacje pozarządowe są wreszcie w dobrych rękach, ale nie wiadomo na jak długo. Jeśli PiS przegra kolejne wybory – a przecież tego nie można wykluczać – budowaną właśnie instytucję do rozdawania pieniędzy po uważaniu przez polityków przejmą następcy. Dzisiaj trudno ich sobie jeszcze wytypować ale można sobie zrobić symulację jak wyglądałoby wspieranie publicznymi pieniędzmi organizacji pozarządowych, gdyby ustawa Kaczmarczyka obowiązywała wcześniej. Otóż program wspierania społeczeństwa obywatelskiego ustalałby rząd Kopacz, decyzje o przyznaniu konkretnych dotacji podejmowałaby rada powołana przez premier Kopacz (3 osoby), prezydenta Komorowskiego (1 osoba), ministra Szczurka (1 osoba) i Radę Działalności Pożytku Publicznego (2 osoby), a wszystkim rządziłaby pełnomocniczka ds. równego traktowania Małgorzata Fuszara.
„Dłużej klasztora niż przeora”. Wyryłabym na każdym ministerialnym biurku.