Proszę o informację na jakiej podstawie i jaki organ wydał decyzję w zakresie inwigilowania oraz stosowania działań operacyjno-rozpoznawczych w stosunku do obywateli wyrażających swoje niezadowolenie wobec obecnej władzy oraz jakie są planowane dalsze represje w stosunku do tych osób.
Sławomir Neumann
To zależy, panie pośle, to zależy. Jeśli PiS weźmie przykład z pańskiej partii to za samo skandowanie antyrządowych haseł będzie można obywatelom zaserwować karę z art. 49 Kodeksu wykroczeń („Kto w miejscu publicznym demonstracyjnie okazuje lekceważenie Narodowi Polskiemu, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnym organom, podlega karze aresztu albo grzywny”) To ten poręczny artykuł, którego za rządów Tuska użyto do ukarania 11 kibiców skandujących „Donald matole, twój rząd obalą kibole”, po tym jak w drodze inwigilacji – bo przecież sami się nie zgłosili na komisariat – ustalono ich tożsamość. Ostatecznie kary uniknęli – sąd drugiej instancji sprawę umorzył z powodu przedawnienia karalności – ale po drodze Trybunał Konstytucyjny pod prezesem Andrzejem Rzeplińskim uznał, że jakby co, to grzywna lub więzienie za skandowanie antyrządowych haseł jest karą akceptowalną i jak najbardziej konstytucyjną. „To ograniczenie wolności wypowiedzi musi być uznane za przydatne” – tłumaczyła sędzia Teresa Liszcz, przekonując, że takie kary to dla dobra nas wszystkich. „Racją tego przepisu jest zapewnienie narodowi i Rzeczypospolitej należytego szacunku. Jeśli chcemy, by szanowano nas na arenie międzynarodowej, musimy sami okazywać szacunek swemu państwu. Okazywanie lekceważenia, za pomocą obraźliwych lub poniżających sformułowań (często zastępujących autentyczną debatę publiczną argumentami ad personam, czy językiem marginesu społecznego), niepodlegających kwalifikacji w kategoriach prawdy i fałszu, nie stanowi oceny funkcjonowania określonych podmiotów.”
Jeśli więc PiS będzie chciał karać za skandowanie haseł, ścieżkę ma już przetartą a ewentualne kary grzywny czy aresztu są już dawno przyklepane przez Trybunał Konstytucyjny. O ile oczywiście PiSowi wystarczą takie bajtowe kary, bo przecież nie brakuje głosów – w tym ze strony mediów – że protestujący powinni zostać ukarani z dużo poważniejszych paragrafów, Mariusz Błaszczak znalazł nawet taki, z którego można demonstrujących wsadzić nawet na 10 lat. Niestety, PiS zdaje się nie rozumieć tego, o czym właśnie boleśnie przekonuje się PO – jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. Wszystkie metody i paragrafy, którymi dzisiaj ukarze protestujących, zostaną wykorzystane przeciwko niemu, gdy straci władzę. Jeśli więc nie z umiłowania do wolności, to z dobrze pojętego interesu własnego, byłabym bardzo ostrożna w karaniu za poglądy. Nawet te wyrażane najbardziej chamsko.