Skandal na uniwersytecie

W 2008 roku Uniwersytet Jagielloński zorganizował spotkanie „Czy Trybunał w Strasburgu zalegalizował aborcje? Wyrok Alicja Tysiąc przeciwko Polsce”, którego główną prelegentką była prawniczka Alicji Tysiąc, zaś samo spotkanie reklamował plakat autorstwa Doroty Nieznalskiej przedstawiający kobiece podbrzusze oplecione koroną cierniową, podkreślającą chrystusowe wręcz męczeństwo Alicji Tysiąc, którą życie jej córki kosztowało pogorszenie wzroku o kilka dioptrii.
Ten sam Uniwersytet Jagielloński odwołał właśnie spotkanie z Rebeccą Kiessling, która – tak jak córka Alicji Tysiąc – żyje tylko dzięki temu, że jej matce odmówiono aborcji. Charyzmatycznej Amerykanki przestraszyły się także inne szacowne uniwersytety, na których miała zaplanowane spotkania. Jedno z nich się jednak odbyło, a dzięki „wstrząsającej” relacji dziennikarki TOK FM możemy się przekonać przed jakimi okropnościami uratowały społeczność akademicką Dziewuchy Dziewuchom nakręcające protest przeciwko Kiessling.
Anna Gmiterek-Zabłocka (TOK FM): Tu nie chodzi o udział czy brak udziału w tym wykładzie, ale o legitymizację przez uczelnię tego typu wydarzeń – mówi jedna z kobiet. – Tworzy się sztuczną narrację jakoby osobiste poglądy prelegentki miały być faktami naukowymi, bezsprzecznym potwierdzeniem rzeczywistości. Przeciwko temu protestujemy, na to nie może być zgody – mówi Artur Janczuk, student UMCS. Na scenie pojawia się wyglądająca dość młodo blondynka, rozpuszczone włosy, sukienka mini, buty na wysokim obcasie. Trzeba przyznać, że bije od niej dobra energia, jest uśmiechnięta. Sprawia wrażenie osoby otwartej i przyjaznej. Jej wykład nie ma jednak charakteru naukowego, nie przekazuje wiedzy jako takiej. Opowiada jedynie o sobie. No właśnie, mówi JEDYNIE o sobie, ale… Przekaz jest bardzo emocjonalny, stosuje pauzy, momentami łamie jej się głos, momentami mam wrażenie, że płacze. Potrafi doskonale akcentować to, co chce, by najmocniej wybrzmiało. Momentami przemawia jak wytrawny prawnik, innym razem niemal jak dziecko. Jej słowa są wyważone, przemyślane, trafiające do wyobraźni odbiorcy. – Typowy przekaz podprogowy – słyszę od jednej z kobiet, która jest na wykładzie. Rzeczywiście, spotkanie nazwane wykładem to tzw. „human story”. Ludzka historia, w mojej ocenie – perfekcyjnie przygotowana i opowiedziana. Widać, że jej opowieść trafia do ludzi. Bez wątpienia opowieść Kiessling to historia pełna emocji i wzruszeń. Obyło się bez naukowego języka, a cel był jeden – opowiadając konkretną historię mówi się słuchaczom, że z takiej ciąży po gwałcie – może wyrosnąć normalna, wykształcona, elegancka osoba. Taka jak my wszyscy. Po wykładzie od jednej z kobiet słyszę pytania: Czy tak będą teraz wyglądać lekcje wychowania do życia w rodzinie albo religii w szkołach? Czy będą to konkretne, barwne historie, które mogą przemawiać do wyobraźni? – Bo jeśli tak, to może być naprawdę źle – dodała moja rozmówczyni.
Czy do tej relacji trzeba coś jeszcze dodać? Bo moim zdaniem świetnie ujęła to, czego tak bardzo się boją środowiska pro-choice. Nie może być przecież tak, że do ludzi trafi wreszcie, że rozmawiając o aborcji tak naprawdę rozmawiamy o życiu i nieżyciu kogoś bardzo realnego. Z tego niechcianego „zlepku komórek” może wyrosnąć „normalna, wykształcona, elegancka osoba. Taka jak my wszyscy”. Czy można się dziwić, że uniwersytety nie mogą dopuścić do szerzenia takich herezji?

About kataryna

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *