Stara baba i może

Rafał Ziemkiewicz: Mężczyzna, który ma drugą mamę zamiast partnerki raczej nie ma kwalifikacji na męża stanu, tylko na maminsynka stanu.

 

Prezydent Francji jest młodszy od swojej żony o tyle samo lat, o ile od swojej jest starszy prezydent Stanów Zjednoczonych, a jednak temu drugiemu nikt nie odmawia politycznych kompetencji tylko z uwagi na wiek wybranki. Choć idąc tym tokiem rozumowania, mężczyzna, który zamiast partnerki ma drugą córkę również nie nadaje się na męża stanu. A co dopiero mówić o mężczyźnie, który ani drugiej mamy, ani drugiej córki, tylko partia…Ocenianie polityka przez pryzmat wieku jego wybranki jest ryzykowne, zwłaszcza w kraju gdzie prezydentem o mało co nie został kawaler. Bezdzietny, a doświadczenie bycia ojcem to podobno ważne kryterium w ocenie politycznych kwalifikacji. Tak w każdym razie twierdzi Piotr Kraśko w niedawnym wywiadzie dla jednej z gazet obraźliwie dla mnie nazywanych „kobiecymi”.

 

Piotr Kraśko: Dla mężczyzny doświadczenie bycia ojcem jest bezcenne. I jeśli potraktuje to pani jako aluzję polityczną to proszę, ale jest coś bardzo ryzykownego w tym, gdy ktoś, kto nie przeżył, jako ojciec, swoich porażek i radości, bierze odpowiedzialność za los milionów ludzi.

 

Prezydent Francji, premier Szwecji, premier Holandii, szef Komisji Europejskiej – żaden z nich nie ma „doświadczenia bycia ojcem” ale widać nie wiedzą, że to ich pozbawia kwalifikacji do rządzenia. Dzieci nie mają też kanclerz Niemiec i premier Wielkiej Brytanii, wzięcie za nie odpowiedzialności za los milionów ludzi należy więc uznać za bardzo ryzykowne. Na miejscu Kraśki ostrożniej używałabym tego rodzaju argumentów, nie tylko dlatego, że można się strasznie wygłupić ale także dlatego, że ktoś mógłby zacząć rozważać kompetencje człowieka, który zerwał kontakty ze swoim ojcem i przyrodnią siostrą. To na pewno też o czymś świadczy.

 

Nie rozumiem skąd potrzeba rozliczania polityków z wieku żon i liczby dzieci, gdy jest mnóstwo dowodów, że ani jedno ani drugie o niczym nie świadczy. I, szczerze mówiąc, zdrowsze wydaje mi się małżeństwo Macronów niż Trumpów. A i tak nie z tego będziemy ich rozliczać, bo nawet gdybyśmy próbowali to niewiele o nich nie wiemy i nic nam do tego.

Nowy prezydent Francji nie budzi mojego entuzjazmu, nawet jako „mniejsze zło”, ale z rozliczaniem go z relacji z własną żoną poczekałabym aż na własnym podwórku rozliczymy wreszcie posła Zbonikowskiego i podobno konserwatywną partię, która go chce mieć u siebie.

Rafał Ziemkiewicz: Mężczyzna, który ma drugą mamę zamiast partnerki raczej nie ma kwalifikacji na męża stanu, tylko na maminsynka stanu.

 

Prezydent Francji jest młodszy od swojej żony o tyle samo lat, o ile od swojej jest starszy prezydent Stanów Zjednoczonych, a jednak temu drugiemu nikt nie odmawia politycznych kompetencji tylko z uwagi na wiek wybranki. Choć idąc tym tokiem rozumowania, mężczyzna, który zamiast partnerki ma drugą córkę również nie nadaje się na męża stanu. A co dopiero mówić o mężczyźnie, który ani drugiej mamy, ani drugiej córki, tylko partia…Ocenianie polityka przez pryzmat wieku jego wybranki jest ryzykowne, zwłaszcza w kraju gdzie prezydentem o mało co nie został kawaler. Bezdzietny, a doświadczenie bycia ojcem to podobno ważne kryterium w ocenie politycznych kwalifikacji. Tak w każdym razie twierdzi Piotr Kraśko w niedawnym wywiadzie dla jednej z gazet obraźliwie dla mnie nazywanych „kobiecymi”.

 

Piotr Kraśko: Dla mężczyzny doświadczenie bycia ojcem jest bezcenne. I jeśli potraktuje to pani jako aluzję polityczną to proszę, ale jest coś bardzo ryzykownego w tym, gdy ktoś, kto nie przeżył, jako ojciec, swoich porażek i radości, bierze odpowiedzialność za los milionów ludzi.

 

Prezydent Francji, premier Szwecji, premier Holandii, szef Komisji Europejskiej – żaden z nich nie ma „doświadczenia bycia ojcem” ale widać nie wiedzą, że to ich pozbawia kwalifikacji do rządzenia. Dzieci nie mają też kanclerz Niemiec i premier Wielkiej Brytanii, wzięcie za nie odpowiedzialności za los milionów ludzi należy więc uznać za bardzo ryzykowne. Na miejscu Kraśki ostrożniej używałabym tego rodzaju argumentów, nie tylko dlatego, że można się strasznie wygłupić ale także dlatego, że ktoś mógłby zacząć rozważać kompetencje człowieka, który zerwał kontakty ze swoim ojcem i przyrodnią siostrą. To na pewno też o czymś świadczy.

 

Nie rozumiem skąd potrzeba rozliczania polityków z wieku żon i liczby dzieci, gdy jest mnóstwo dowodów, że ani jedno ani drugie o niczym nie świadczy. I, szczerze mówiąc, zdrowsze wydaje mi się małżeństwo Macronów niż Trumpów. A i tak nie z tego będziemy ich rozliczać, bo nawet gdybyśmy próbowali to niewiele o nich nie wiemy i nic nam do tego.

Nowy prezydent Francji nie budzi mojego entuzjazmu, nawet jako „mniejsze zło”, ale z rozliczaniem go z relacji z własną żoną poczekałabym aż na własnym podwórku rozliczymy wreszcie posła Zbonikowskiego i podobno konserwatywną partię, która go chce mieć u siebie.

About kataryna

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *