Głośnym echem odbił się ranking wolności mediów 2017 opracowany przez nie wiadomo kogo i według nie wiadomo jakiej metodologii dla amerykańskiej – zasłużonej skądinąd – organizacji Freedom House. Ranking wolności mediów był elementem innego rankingu – „Wolność na świecie 2017” – ale on jakoś nie przebił się do polskich mediów. Ciekawe dlaczego. Może dlatego, że w tym rankingu badającym wolności polityczne i obywatelskie Polska otrzymała aż 89 punktów na 100 możliwych – dokładnie tyle samo ile Stany Zjednoczone i tylko 1 mniej niż Francja. Nic dziwnego, że media nie chciały nam zawracać głowy czymś czego nijak nie dałoby się sprzedać jako klęskę, upadek i obciach na całą Europę.
Mieszkam w Polsce i nie potrzebuję wydumanych rankingów, żeby wiedzieć w jakim kraju żyję. Ale gdybym miała zacząć przeżywać miejsce, na jakim nas umieszcza ta czy inna instytucja. Zwłaszcza, że dostarczycielami informacji są miejscowi dziennikarze, tacy jak Wojciech Maziarski, którego subiektywne oceny ukształtowały ocenę Polski w podobnym rankingu – „Index of censorship”. Maziarski z różnych rzeczy jest znany, neutralność polityczna do nich jednak nie należy. A i podejście do zawodu ma oryginalne, niedawno wzywał do antypisowskiej rewolucji. „Władza musi zostać obalona. Strajk generalny, blokady w miastach i na drogach, powszechny bunt!”. Nie wiem kto przygotowywał tegoroczny ranking Freedom House ale sądząc po argumentach użytych dla uzasadnienia obniżenia noty Polski – ktoś równie rzetelny i neutralny.
Zachęcona lekturą tegorocznego raportu, sięgnęłam po ubiegłoroczny, żeby sprawdzić czym poprzednio podpadliśmy rankingorobom. Jednym z powodów dość niskiej noty jaką przyznano nam w 2016 roku było odebranie koncesji Radiu Hobby. Tak ten skandaliczny ponoć zamach na wolność mediów opisywała wtedy Gazeta Wyborcza.
KRRiT odbierze koncesję Radiu Hobby z powodu emisji programu, na który rozgłośnia nie miała wpływu. Chodzi o finansowaną przez Rosję audycję „Radio Sputnik”. – Powodem naszej decyzji jest fakt odsprzedaży części pasma innemu podmiotowi. W praktyce część programu była poza wymogami koncesji, poza polskim prawem. – wyjaśniał Witold Graboś, wiceprzewodniczący KRRiT. Prezes Radia Hobby nie ukrywał, że zdaje sobie sprawę z charakteru audycji „Radio Sputnik”. – W trakcie nadawanych tam wiadomości słychać treści paskudnie propagandowe, całkowicie się z tym zgadzam. Według KRRiT Radio Hobby, udzielając czasu antenowego „Radiu Sputnik”, naruszyło ustawę medialną. Ponadto, uprawnienia z koncesji są niezbywalne, sama zaś koncesja nie może być przedmiotem transakcji handlowych.
Oburzeni na ten wstrząsający przykład ograniczenia wolności mediów? To prawie tak samo skandaliczne jak wspomniana w tegorocznym raporcie Freedom House ograniczająca wolność mediów dyskusja w TVP o filmie „Ida”. Spieszmy się cytować rankingi, tak szybko się dewaluują.