Razem czyli osobno

Grzegorz Schetyna: Za dwa lata w innej rzeczywistości politycznej, po wygranych, zwycięskich wyborach samorządowych i parlamentarnych, będziemy w stanie zorganizować te wybory w taki sposób, że wszyscy staniemy obok siebie. Nie będzie różnych uroczystości. Nie będziemy tego dnia pamięci 15 sierpnia czcić osobno, czy przeciwko sobie tak jak jest dzisiaj. Będziemy wszyscy razem za dwa lata, 15 sierpnia 2020 roku.
Trzeba docenić pana Grzenia za szczerość, z jaką przyznał, że tegoroczne (nie)świętowanie przez opozycję rocznicy Cudu nad Wisłą było przeciwko PiS. Nie żeby ktoś miał jakieś wątpliwości, ale dobrze, że to zostało głośno powiedziane przez bojkotujących państwowe uroczystości. Próbuję sobie wyobrazić jakiś cywilizowany kraj, w którym z nienawiści do rządu opozycja bojkotuje jedną z ważniejszych państwowych uroczystości, ale to chyba nasza specjalność. Zastanawia mnie natomiast, jaki pomysł ma opozycja na spełnienie swojej obietnicy o wspólnym świętowaniu za dwa lata z tymi, z którymi nie chciała świętować dzisiaj. Nie chciała świętować z władzami, nie chciała też świętować z obywatelami, swój udział w uroczystościach ograniczając do heheszków na twitterze. Jeśli więc obiecując, że po pogonieniu PiS będziemy wszyscy świętować razem, nie miał na myśli wszystkich swoich kolegów i wyborców, ale także tę pisowską część Polski, to ciekawam pomysłu na zbudowanie w dwa lata wspólnoty zdolnej do świętowania razem, gdy się startuje z punktu, w którym bojkotuje się ważne państwowe uroczystości, okraszając to mniej lub bardziej prymitywnymi kpinami z nich.

Na szczęście dla Schetyny, na planowanie wspólnych państwowych obchodów jednoczących społeczeństwo może mieć dużo więcej czasu niż te dwa lata, zwłaszcza jeśli nadal jedynym programem zjednoczonej opozycji będzie pogonienie PiSu a potem się pomyśli o pozytywnym programie. Nie wiem czy nienawiść do PiSu przekroczyła już ten poziom, po którym obietnica zemsty na PiSie zaczyna wyborcom wystarczać. Schetyna może więc jeszcze długo czekać na swoją szansę pokazania światu jak się buduje wspólnotę, bojkotując w międzyczasie kolejne państwowe uroczystości, w tym tę najważniejszą – 100-lecie odzyskania niepodległości. Czasu nie ma już natomiast prezydent, któremu zostały niecałe trzy miesiące na sprawienie, żeby 11 listopada na trybunie honorowej stał obok niego ktoś jeszcze, poza partyjnymi kolegami i Stanisławem Tyszką w charakterze opozycyjnego rodzynka. Jeśli opozycja otwartym tekstem przyznaje, że świętuje przeciwko, trzeba jej to maksymalnie utrudnić, nawet jeśli będzie to odznaczało bardziej serdeczne zaproszenia niżby się chciało wystosować, dla osób, które niekoniecznie się lubi i poważa. I które niekoniecznie chcieliby widzieć na trybunach obok siebie partyjni koledzy. Pewne jestem w mniejszości, ale gdyby 11 listopada miało być podobnie jednopartyjnym świętem jak 15 sierpnia, będzie to porażka prezydenta, który ma mandat i możliwości próbować sklejać, to co już nie tylko urodzonym pesymistom wydaje się niemożliwe do sklejenia. 

About kataryna