Barbara Nowacka: To smutne. Nie, żeby te słowa były specjalnie zaskakujące, bo świat polityki bombarduje kobiety seksizmem. Martwi mnie jednak, że te słowa padają z ust osoby, która odwołuje się do wartości feminizmu i równości. Gdybym usłyszała je z ust poseł Pawłowicz czy posła Tarczyńskiego, to bym się nie zdziwiła. Ale Biedroń? Przecież dobrze wie, bo jest aktywnym politykiem na lewicy od 20 lat, że język kształtuje świadomość, może wzmacniać, ale i niszczyć.
Tak Barbara Nowacka skomentowała chamskawą wypowiedź Roberta Biedronia pod swoim adresem, w której zarzucił jej, że przystąpiła do Koalicji Obywatelskiej w efekcie tresury. Przykre, że tym razem chamstwo Biedronia dosięgło akurat Nowackiej, która sama umie uprawiać politykę z klasą, ale gdyby polityczną karierę Biedronia obserwowała z szerzej otwartymi oczami, nie byłaby dzisiaj tak zaskoczona jego buractwem, bo chamstwo i seksizm to jego pomysł na obecność w polityce. „Ja bym chciał, żeby pan Krzysztof Bosak umył mi plecy”. „Janku Tomaszewski, chyba musimy przerobić twoje uprzedzenia w sejmowej saunie”. „Jeśli zrobilibyśmy ranking najprzystojniejszych polityków, to Donald Tusk ze swoimi seksownymi oczami i swoim seksownym <ehrrr> na pewno wygrałby”. Każda z tych wypowiedzi, gdyby padła z ust heteroseksualnego polityka pod adresem kobiety zostałaby uznana za molestowanie seksualne bardzo w stylu skompromitowanego burmistrza Legionowa. I tak samo należy je traktować, gdy padają z ust homoseksualnego mężczyzny pod adresem innych mężczyzn. Oczywiście, jeśli naprawdę wierzymy w równość płci, a co za tym idzie – w to, że także mężczyzna może paść ofiarą niepożądanych słownych awansów. Ale pewnie gdyby któryś z obleśnie zaczepionych zareagował na komentarze Biedronia tak, jak życzylibyśmy sobie, żeby reagowały molestowane kobiety, zostałby okrzyknięty homofobem. Gejowi wolno więcej. Na przykład obrażać dziennikarki podczas konferencji prasowej. „Cierpliwie czekałem, pokornie, tak jak pani redaktor lubi na kolanach…” – to też pieszczoch lewicy. Czy Barbara Nowacka nadal zdziwiona tym jak ją Biedroń potraktował, czy może czas uznać, że także lewicowy gej może być zwykłym seksistą?
Końskie zaloty Biedronia do heteroseksualnych mężczyzn, z których zapewne żaden nie życzyłby sobie takich awansów, to zresztą najmniejszy problem, jaki z Biedroniem powinny mieć środowiska, które przywołuje Nowacka. „Jeśli miałbym kiedykolwiek robić ilustracje dla książki Witkowskiego, która opisuje takie PRL-owskie cioty, ludzi, którzy nie do końca są dopasowani społecznie, to na pewno na ilustracji znalazłby się Jarosław Kaczyński” – tak z kolei Biedroń ocenił prezesa PiS i nie przypominam sobie jakiejś większej awantury o takie chamstwo, choć przecież nietrudno sobie wyobrazić co by się działo, gdyby ktoś tak publicznie określił samego Biedronia. To co, nadal się dziwimy, że Biedroń okazał się chamem, czy po prostu boli, że po raz pierwszy jego chamstwo dotknęło swoich? Może czas przyznać, że Biedroń nie jest żadną nową jakością i ostatnią nadzieją w polityce, umie i chce być takim samym burakiem jak wielu innych, a hipokrytami są ci, którzy przymykają na to oczy, bo jest swój.