Adam Bodnar: Głęboko wierzę w to, że sędzia noszący koszulkę z napisem „Konstytucja” naprawdę będzie w stanie w sprawie o ochronę dóbr osobistych należycie wyważyć, gdzie doszło do naruszenia tych dóbr, czy bardziej powinna przemawiać wolność słowa czy ochrona reputacji.
Abstrahując od sędzi z procesu Kaczyński-Wałęsa, mogę się z Rzecznikiem zgodzić – sama koszulka nie dyskwalifikuje sędziego, choć nadgorliwcy z obu stron zrobili bardzo dużo, żeby uczynić z niej symbol oporu przeciwko obecnej władzy. Nie da się udawać, że nie jest pewną deklaracją polityczną i bynajmniej nie jest neutralna, co jednak nie oznacza, że każdy sędzia przyłapany kiedyś na noszeniu tej koszulki będzie stronniczy i niesprawiedliwy, wszak każdy jakieś poglądy ma i miał zawsze, z koszulką czy bez. Posiadanie poglądów politycznych nie świadczy o nieuczciwości w pracy, czy to sędziego, czy na przykład dziennikarza. Ale już zachowanie rzeszowskich sędziów, którzy napis z „opozycyjnej” koszulki umieścili przy swoim nazwisku podczas rozpraw oceniam jako skandaliczne, bo sala sądowa to nie miejsce na polityczne demonstracje, a – jako się rzekło – napis z koszulki dawno przestał być politycznie neutralny. Jeśli ktoś chce bronić takiej formy afiszowania się z poglądami na sali sądowej, niech sobie wyobrazi sędzię Przyłębską, która rozpatrując konstytucyjność aborcji eugenicznej wystawi na rozprawie obok swojego nazwiska neutralny przecież cytat z ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka, mówiący iż „w rozumieniu ustawy dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności”. Ktoś chętny do argumentowania, że cytując zapis obowiązującej ustawy nie demonstrowałaby w skandaliczny sposób swoich politycznych poglądów na rozpatrywaną sprawę?
Wracając do sędzi z Gdańska, to nie koszulką założoną prywatnie na jakiś wiec podważyła swoją bezstronność. Zrobiła to na sali sądowej, prowadząc rozprawę tak skandalicznie, że spokojnie mogłaby trafić na bilbordy Polskiej Fundacji Narodowej jako argument za przeoraniem wymiaru sprawiedliwości. I choć może jej się wydawać, że bardzo pomogła Lechowi Wałęsie, to tak naprawdę zrobiła i jemu, i opozycji niedźwiedzią przysługę. Jeśli zamierza wydać wyrok na korzyść Wałęsy – a zdaje się plan jest taki, żeby argumentować, że to była tylko jedna z kłótni, w której obie strony są po równo winne i po równo poszkodowane – bardzo trudno go będzie obronić przed opinią publiczną, a PiS zyska mocny przykład do pokazywania jak bardzo chore jest sądownictwo, w którym politycznie zaangażowana sędzia uznaje za nienaruszające dóbr osobistych Kaczyńskiego oszczerstwo, że jest odpowiedzialny za śmierć 96 osób. Merytorycznie trudno sobie wyobrazić wynik inny niż mocna wygrana Kaczyńskiego. Jeśli sędzia tę sprawę przekręci, da rządzącym argument za głęboką reformą personalną sądownictwa. Jeśli osądzi uczciwie, Wałęsie trudno będzie przekonywać, że sędzia była „od Ziobry” a wyrok jest niesprawiedliwy. W interesie Wałęsy jest prestiżowa wygrana z Kaczyńskim, ale dzięki skandalicznemu zachowaniu sędzi, w interesie opozycji stało się skazanie Wałęsy bo każdy inny wyrok da paliwo rządzącym. Paliwo dostarczone przez samą sędzię, nie na koszulce, a na sali sądowej.