Jak góral żony nie bił

Józef Fogiel: Ustawa rozszerza definicje rodziny o osoby wspólnie zamieszkujące. My uważamy, że rodzina to jest mąż, żona i dzieci. W tych przepisach za przemoc uważa się m.in. zwracanie uwagi, krytykowanie, stawianie zadań i ograniczanie kontaktów. Uważam, że rodzice mają prawo ograniczać niechciane kontakty swoim dzieciom. Inaczej będzie to ingerencja w więzi rodzinne i prawa rodzicielskie.

Józef Fogiel jest prawicowym radnym Zakopanego a cytowana wypowiedź to jego komentarz do kolejnego już odrzucenia przez zdominowaną przez prawicę radę miasta uchwały w sprawie przyjęcia programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie opartego o kontrowersyjną – zdaniem radnych – ustawę. Jak zatytułował artykuł na ten temat Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski? „Górale idą na wojnę w sprawie bicia żon”. Ani w wypowiedzi cytowanego w artykule Mogli radnego, ani w reszcie tekstu nie ma absolutnie nic co by wskazywało iż powodem odrzucania uchwały jest przyzwolenie górali dla bicia żon, a sam radny tłumaczy opór przed przyjęciem uchwały kontrowersyjną jego zdaniem definicją przemocy zawartej w ustawie. Można się oczywiście z nim w tej ocenie nie zgadzać, ale zatytułowanie artykułu, w którym swoje racje wykłada „Górale idą na wojnę w sprawie bicia żon” to już nie jest dziennikarski lapsus ale grubymi nićmi szyta manipulacja. Szybko podchwycona przez internautów, dokładnie tak jak sobie to autor zaplanował wymyślając dla klikalności kłamliwy tytuł. „Górale idą na wojnę w sprawie bicia żon. Radny z Zakopanego odpowiada Rzecznikowi Praw Obywatelskich, że zwyczaj bicia żon należy uszanować i nie przeszkadzać góralom w stosowaniu tej dyscypliny wobec żon” – tak artykuł Mogli zapowiedział na twitterze człowiek podpisujący się imieniem i nazwiskiem i przedstawiający się jako prawnik, a pod jego wpisem ruszyła licytacja na wyzwiska wobec radnego (który nic podobnego nie powiedział), wobec górali i wobec zawsze winnego wszystkiemu PiSu. „Taliban”, „PiSlam”, pojawiły się nawet wezwania do „spuszczenia łomotu” radnemu oraz kilkadziesiąt wpisów internautów oburzonych na coś, co z brudnego dziennikarskiego palucha wyssał Tomasz Molga a podchwycił jakiś udający poważnego twitterowicz. 

Kilka tygodni temu media przeżywały wzmożenie opisaną przez Newsweeka „farmą trolli”, która przy użyciu fejkowych kont manipulowała opinią publiczną na twitterze. Oj, aj, jakieś anonimowe konta obserwowane przez 200 osób manipulowały opinią publiczną! Tymczasem wszystkie trolle z opisanej farmy razem wzięte nie miały takiego zasięgu i nie są tak szkodliwe jak jeden kłamliwy artykuł Molgi, powielony potem przez tysiące nierozgarniętych lub świadomie uczestniczących w tej manipulacji internautów. Ale tego już nikt nie zauważa, łatwiej się oburzać na farmę anonimowych trolli niż kolegę po fachu i hejterów, którymi bardzo skutecznie zawiaduje.

About kataryna