
Jak co roku o tej porze, zaczyna się nagonka na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, i jak co roku przyłącza się do niej telewizja publiczna. Dzisiaj portal TVP nagłaśnia najnowsze „ustalenia” Matki Kurki – linku nie podaję, kto chce sobie znajdzie. Jako weteranka nagonek organizowanych przez Matką Kurkę – szczuł na mnie jeszcze jako pałkarz antypisu – pozwolę sobie na własnym przykładzie pokazać jego modus operandi.
Pod koniec 2016 roku Wiadomości TVP, jeszcze pod wodzą Marzeny Paczuskiej, rozpoczęły kampanię oszczerstw skierowaną przeciwko wybranym organizacjom i osobom, w tym przeciwko mnie. Matka Kurka „przeanalizował” wtedy dokumenty fundacji, którą zarządzałam i podzielił się swoimi „sensacyjnymi ustaleniami” na twitterze.



Podsumowując. Według Matki Kurki najpierw założyłam spółkę, potem sprzedałam ją fundacji, której byłam prezeską, a następnie jako prezeska tej fundacji zlecałam spółce usługi na prawie pół miliona, które spółka mi wypłacała w wynagrodzeniach.
A fakty?
- Spółki nie założyłam ja jako osoba fizyczna, ale fundacja i to w czasach kiedy nawet nie byłam w jej zarządzie, bo jakieś 20 lat temu. Nie mogłam jej więc od samej siebie wykupić jako prezeska fundacji, bo nigdy do mnie nie należała. Od początku jedynym udziałowcem spółki jest fundacja a przepływy finansowe nie idą od fundacji do spółki ale odwrotnie – spółka wypłaca fundacji skromne dywidendy.
- Nie byłam zatrudniona w spółce na żadnym stanowisku, bo spółka w ogóle nie zatrudnia pracowników. W roku, w którym Matka Kurka pisał to co wyżej, łączna kwota wynagrodzeń za cały rok wyniosła niebotyczne 3 117 zł 33 grosze a ja z tej kwoty nie dostałam żadnego z 33 groszy.
- Matka Kurka sugeruje, że to właśnie spółka zgarnęła znaczną część kwoty wykazanej w sprawozdaniu fundacji jako „usługi obce”. Tymczasem cały przychód spółki za 2016 rok zamknął się astronomiczną kwotą 17 240 zł i nie były to zlecenia od fundacji tylko od podmiotów zewnętrznych.
- Matka Kurka lubi się ekscytować pozycją „usługi obce”, prawdopodobnie dlatego, że sam nie ma pojęcia co one oznaczają, ma za to pewność, że pelikany łykające jego kolejne „sensacje” też tego nie wiedzą. Otóż „usługi obce” to po prostu rozliczenia z podmiotami zewnętrznymi, którym się za coś płaciło. Jeśli fundacja organizuje szkolenia, na których uczestnikom zapewnia nocleg i wyżywienie to koszty hotelu i kateringu dla uczestników znajdą się właśnie w „usługach obcych”. Podobnie jak np. wynajem biura, druk publikacji, zrobienie strony internetowej i profesjonalnej bazy danych, usługi telekomunikacyjne, itp itd.
Czy już widać w jaki sposób Matka Kurka robi wodę z mózgu swoim wyznawcom? Dzisiaj na skonstruowane w podobny sposób insynuacje rzuciła się TVP. Jest pozycja „usługi obce”, jest zależna od fundacji spółka, można więc pelikanom zasugerować przekręty na 90 milionów.
W czasie tamtej kampanii oszczerstw Matka Kurka poprosił fundację o zestawienie kontrahentów i takie zestawienie od niej dostał. W kolejnych twittach mógł więc udawać przed wierzącymi mu na słowo frajerami, że znalazł w nich kolejne „sensacje”. Niestety, nie umiem teraz znaleźć wszystkich tamtych twittów ale pamiętam jak się podniecał tym, że na liście kontrahentów fundacji znalazł Agorę. Faktycznie, fundacja kupiła lata temu jakąś publikację Agory – ale tego Kurka już nie dodał. Moim chyba ulubionym numerem Kurki było zasugerowanie – oczywiście na podstawie „analizy dokumentów” – że zatrudniałam w fundacji dziennikarzy „Do Rzeczy”. Nie muszę chyba dodawać, że ciemny kurkowy lud i to kupił.

Tak właśnie działa Matka Kurka. Nie liczę, że kiedyś dotrze to do jego wyznawców, którym nie przeszkadza fakt, że kłamie, dopóki tymi kłamstwami można uderzyć w znienawidzone osoby. Ale może przynajmniej ci, którzy wierzą, że prawda ma znaczenie, dwa razy się zastanowią zanim uwierzą na słowo Kurce, który znowu coś „odkryje w dokumentach”.