„Jarek, o rety! Twój rząd obalą kobiety!”
Jeśli jest poniedziałek, to jestem jedyną ubraną na kolorowo osobą na dużej branżowej imprezie. Większość moich koleżanek przyłączyła się do „czarnego protestu” i jeśli w ogóle zjawiła się w pracy, to w żałobnej czerni. Ja sobie czerń odpuściłam, bo nie utożsamiam się z retoryką „czarnego protestu” ale oburzenie moich strajkujących koleżanek podzielam. Może byłabym bardziej wyrozumiała dla pomysłów ustawowego wymuszania na kobietach heroizmu, gdyby partia rządząca przez ostatni rok wykonała jakikolwiek realny gest w ich stronę. Podpowiadam kilka.
1. Wyrzucić z partii posła Łukasza Zbonikowskiego, a razem z nim – wszystkich, którzy sprawili, że do partii w ogóle wrócił mimo ciągnącego się za nim oskarżenia o namawianie kochanki do usunięcia ciąży. To nieodpowiedzialni Zbonikowscy tego świata ze swoją postawą – o gorzka ironio – „twój brzuch, twój problem” bywają powodem aborcji częściej niż chcieliby to przed sobą przyznać. Partia akceptująca życiową postawę Zbonikowskiego powinna mieć więcej pokory wobec dramatycznych wyborów kobiet.
2. Stworzyć system kompleksowej pomocy dla kobiet w niechcianej ciąży i samotnych matek, począwszy od czegoś tak banalnego jak ogólnopolska infolinia poradnicza, na sieci domów samotnej matki skończywszy. Bo prawda jest taka, że kobieta w niechcianej ciąży nie bardzo ma gdzie pójść po pomoc. Państwo wydaje ogromne pieniądze na sieć punktów nieodpłatnej pomocy prawnej, w każdej gminie opłaca całodzienne dyżury prawnika, ale kryteria dostępu do niego zawężono tak bardzo, że kobieta może skorzystać z pomocy tylko jeśli nie ma 26 roku życia, ma Kartę Dużej Rodziny lub jest klientką pomocy społecznej. Efekt – punkty świecą pustkami, zatrudnieni w nich za nasze pieniądze prawnicy się nudzą, a kobieta w kryzysie nie ma gdzie pójść.
3. Wesprzeć tworzenie rozwiązań w rodzaju „okien życia”, w których kobiety mogłyby bezpiecznie i anonimowo zostawić dzieci. Obecnie takich miejsc mamy tylko 60, może warto rozważyć wprowadzenie instytucji „bezpiecznej przystani” z powodzeniem funkcjonującej w USA, gdzie całkiem anonimowo i bezpiecznie można dziecko w szpitalu, na policji czy na posterunku straży pożarnej. Bez żadnych pytań.
4. Uprościć procedury adopcji ze wskazaniem, bo gdyby kobieta mogła jeszcze w ciąży znaleźć rodzinę, której przekaże swoje dziecko do adopcji, byłoby jej dużo łatwiej podjąć taką decyzję – a niewątpliwie jest to lepsze rozwiązanie niż aborcja. Nawet gdyby za trudy ciąży miała od wybranej przez siebie rodziny otrzymać jakieś wynagrodzenie. Wiem, ociera się o handel dziećmi, ale jeśli alternatywą jest zabicie dziecka to jestem gotowa żyć z myślą, że ileś tam kobiet zdecydowało się donosić ciążę tylko dla pieniędzy. Poseł Tarczyński może sobie bohatersko deklarować adopcję dziecka z gwałtu, tyle, że jak przyjdzie co do czego, polskie prawo mu nie pozwoli – nie mamy adopcji ze wskazaniem dla niespokrewnionych.
5. Wesprzeć systemowo hospicja perinatalne, wspierające rodziców, których dzieci nie przeżyją ciąży lub umrą krótko po porodzie. Nieliczne już istniejące hospicja perinatalne wykonują niesamowitą pracę stwarzając rodzicom chorych dzieci godne warunki do ich przyjęcia i pożegnania, tworzą realną alternatywę dla aborcji dzieci ciężko upośledzonych. Tyle że taka opieka hospicyjna, w przeciwieństwie do aborcji, nie jest finansowana z NFZ.
6. Rozciągnąć 500+ na samotne matki, choćby kosztem wprowadzenia kryterium dochodowego odsiewającemu tych naprawdę potrzebujących, od tych, którzy sobie radzą. No i wreszcie podnieść zasiłek pielęgnacyjny na opiekę nad dzieckiem niepełnosprawnym, który wynosi obecnie 153 zł miesięcznie i jest splunięciem w twarz dzielnym rodzicom poświęcającym na opiekę nad niesamodzielnym dzieckiem całe życie. Niestety, posłowie, którzy już na początku kadencji postanowili podnieść sobie diety, jakoś nie zauważają tych 153 złotych. A to mniej niż sami wydają dziennie na taksówki.
Tak, aborcja to zabijanie. Nie, życie dziecka to nie jest kwestia sumienia kobiety. Ale porozmawiajmy o tym jak już wreszcie zrobimy coś, żeby w najbardziej dramatycznych sytuacjach miały sensowną alternatywę do aborcji.
Dzień Dobry,
kilka słów o mojej siostrze i innych głuchoniewidomych. Od razu chciałabym zaznaczyć, że nie wyobrażam sobie, że mogłaby się nie urodzić. Moja śliczna, mądra, starsza siostra mimo, że prawie nic nie widzi i bardzo źle słyszy w aparatach słuchowych to ona jest dla mnie wsparciem i to ona podtrzymuje mnie na duchu w czasem dramatycznych chwilach – nasza mama od 30 lat cierpi na chorobę dwubiegunową. Ale chciałam napisać o innych, takich jak moja siostra – dzieciach z zespołem Ushera. Niektóre z nich są głuche i niewidome już we wczesnym dzieciństwie. Urodzenie takiego dziecka oznacza nie tylko rezygnację z dotychczasowego życia, to zmierzenie się z problemami z którymi większość ludzi sobie nie poradzi. Jak uczyć, wychowywać, komunikować się z dziećmi które nie widzą i nie słyszą. W Polsce nie ma ani jednego ośrodka dla dzieci głuchoniewidomych, ani jednego. Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym ma grunt, ale od 20 lat nie ma pieniędzy na budowę. Nie ma pieniędzy na nic. Są ochłapy na spotkania klubowe i ciastka, czasem wyjazd rehabilitacyjny. Korzystają z tego głównie starsi ludzie, którzy z wiekiem gorzej widzą i słyszą. A co z dziećmi? Te dzieci są umysłowo sprawne, często bardzo inteligentne. One nie mają szans się rozwijać, pozostają w ciszy, ciemności, izolacji. Moja siostra zdążyła jeszcze zdać maturę, a dzięki siostrom z Piwnej uczęszczała na UKSW. Dziś cały dzień słyszę, że każde życie jest święte i w pełni się z tym zgadzam, ale jak tacy ludzie jak moja siostra mają żyć? Renta -850 zł, aparaty słuchowe odpowiednie dla niej, zapewniające jedyny kontakt z otoczeniem 14 600 zł. Po uzbieraniu z NFZ, PCPR, i fundacji Zdążyć z Pomocą trzeba było dołożyć 10 000. Sprzęt jest – powiększalniki, laptopy ze specjalnym oprogramowaniem, lupy elektroniczne itd- niestety ze względu na ceny nieosiągalny. Dofinansowania są , ale dla pracujących lub uczących się. A głuchoniewidomi potrzebują tego żeby żyć. Tacy jak oni nie mają jak żyć w Polsce. W morzu biedy i rozpaczy jaka otacza niepełnosprawnych oni są sami w pustce. Jedna powie o nich eeee to kaleki lepiej żeby się nie rodzili i nie męczyli, inny powie, że każde życie jest święte, lepsze od żadnego i on się pomodli za to życie. I on i ona nie rozumieją jakich problemów dotykają. Zasną z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
A dlaczego nie jest wykorzystywany w ogóle cytat z wywiadu udzielonego przez prezesa Kaczyńskiego w kwietniu tego roku dla „w sieci” ?
Pozwolę sobie zacytować.
„Państwo nie może nakazać umrzeć kobiecie, która chce ratować swoje życie. Po prostu nie ma takiego prawa. Nie ma też prawa nakazać urodzić zgwałconej nastolatce”
Odnoszę wrażenie, że po odejściu Pana Mastalerka nie ma kto zarządzać tym pijarowym bajzlem.
Pozdrawiam
Mądre, wyważone słowa. Dziękuję.
Czy Pani naprawdę oczekuje na komentarze. A może tylko te właściwe maja rację bytu
Ciekawe informacje już dawno nie czytałem takiego fajnego artykułu.