Tam gdzie władza się sprzecza, gdzie nie uzgadnia pewnych rzeczy dla dobra państwa, tam zawsze traci obywatel. Nie może być tak, że prezydent po prostu odmawia nominacji, nie uzasadnia tego i nie współpracuje. Przecież ma przedstawiciela w Krajowej Radzie Sądownictwa, może przez niego przekazywać jakieś uwagi, wątpliwości, poddawać coś do rozsądzenia. To co jest, ten stan wojenny, on się odbija najbardziej negatywnie na obywatelach.
Sędzia Joanna Bitner
To fragment wystąpienia warszawskiej sędzi Joanny Bitner na powszechnie uznawanym za antypisowski Nadzwyczajnym Kongresie Sędziów Polskich rok temu. Pani sędzia dużo i krytycznie mówiła o stanie wymiaru sprawiedliwości, sporo miejsca poświęciła „gorszącym” – jak je nazwała – decyzjom prezydenta Dudy, a wcześniej prezydenta Kaczyńskiego, odmawiającym powołania sędziów. Sędzia Bitner jest też członkiem bardzo krytycznego wobec PiS Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. I właśnie została decyzją ministra Ziobry prezesem Sądu Okręgowego w Warszawie.
„Pierwsza zmiana Prezesa Sądu na mocy namiestnikowskiej procedury” – oburzyła się na twitterze kreowana na jedną z liderek antypisowskiej opozycji posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz, całkowicie ignorując fakt, że żadnej zmiany tu nie było nie było – dotychczasowej prezes po prostu skończyła się kadencja i minister musiał powołać następczynię. Postawił na sędzię Joannę Bitner i na podstawie tego co na temat pani sędzi można znaleźć w internecie, jest to decyzja i dobra, i odważna. Pani sędzia jest mocno krytyczna wobec polskiego sądownictwa ale daleka od krytykowania go po partyjnej linii, nie da się jej także zaliczyć do bezmyślnych entuzjastów reformy w kształcie proponowanym przez PiS, za to bardzo dużo mówi o sądownictwie z perspektywy dobra obywatela. I naprawdę robi dobre wrażenie.
Wypada tylko współczuć, że swoje prezesowanie zaczyna od takich histerycznych komentarzy jak ten posłanki Nowoczesnej, a przecież nie tylko ona z góry skreśla nową panią prezes zanim w ogóle wygoogla jej nazwisko i zorientuje się kto zacz. Współczując nowej obiecującej pani prezes, trudno jednak nie zauważyć, że wpadła w dołek, który wykopało jej własne stowarzyszenie wystosowując apel do sędziów o „nieprzyjmowanie stanowisk funkcyjnych w sądach w trybie znowelizowanej ustawy o ustroju sądów powszechnych” i zaznaczając, że przyjęcie takiego stanowiska „stanowi legitymizację przepisów prawa niezgodnych z Konstytucją. Jest także sprzeczne z naszą powinnością sędziowską wobec Rzeczypospolitej Polskiej i jej obywateli”. Świadomie czy nie, minister Ziobro widowiskowo strollował stowarzyszenie sędziów powołując członkinię tego stowarzyszenia na stanowisko prezesa. Mam nadzieję, że to da do myślenia wszystkim, którzy próbują szantażu moralnego bo takim był przecież ów apel. Zwłaszcza, że efektem takiego szantażu – gdyby się powiódł – byłaby faktyczna nieusuwalność prezesów, bez względu na jakość ich prezesowania. Może czas zacząć oceniać nominacje po ich merytorycznej jakości, a nie po tym kto jest pod nimi podpisany?