Rząd się sam wyleczy

62 procent Polaków uważa, że rezydenci mają prawo prowadzić protest głodowy, a tylko 18 procent twierdzi, że zarabiają wystarczająco. Jak widać, mimo zmasowanej i wyjątkowo obrzydliwej propagandy rządowej telewizji korzystającej z „najlepszych” wzorców z czasów słusznie minionych, nie udało się Polaków napuścić na lekarzy. „My wyjeżdżamy, wy umieracie” – piszą na transparentach lekarze i dobrze sobie uświadomić, że taka jest właśnie stawka tego protestu. Trzeba tylko uczciwie przyznać, że rząd PiS niczego lekarzom nie zabrał, a obecna sytuacja to efekt zaniedbań wszystkich rządów po 1989 roku. Także dwóch kadencji PO, która teraz zachowuje się tak, jakby PiS zepsuł świetnie funkcjonujący system, który mu zostawiła. 
Gdyby politycy musieli korzystać z publicznej służbie zdrowia, może zaczęliby jej problemy traktować priorytetowo. Ale tak jak w PRL rząd się sam wyżywił, tak dzisiaj rząd się sam leczy. W rządowych klinikach, albo w prywatnych przychodniach z abonamentów opłaconych dla nich publicznymi pieniędzmi. Co więc politycy mogą wiedzieć o prawdziwym stanie publicznej służby zdrowia, jeśli większość z nich zna ją tylko z serialu „Na dobre i na złe”?
W Polsce na 1000 pacjentów przypada 2 lekarzy i jest to najniższy współczynnik w Europie. Uciekają. I trudno im się dziwić jeśli za ciężką i odpowiedzialną pracę rezydenci dostają niewiele ponad 2 000 zł. Dla porównania – tak, wiem, to tani populizm – o połowę tej kwoty podniesiono właśnie wynagrodzenia pracowników IPN aby zrekompensować im „pracę w ciągłym stresie i napięciu”, rezydent zarabia tylko dwa razy tyle ile miesięcznie wydajemy na same tylko taksówki Krystyny Pawłowicz. Budżetowa kołdra jest, owszem, za krótka ale właśnie o tym trzeba rozmawiać. Nie wiem jak wielkie, ale na pewno jakieś, oszczędności można znaleźć racjonalizując niektóre procedury. Jeśli wiadomo, że każda kobieta co ileś lat powinna zrobić kontrolne badanie piersi, dlaczego po skierowanie na nie musi iść do ginekologa, wydłużając kolejkę do niego tym, które idą z czymś więcej niż prośba o papierek? Czy w systemie eWUŚ nie można po prostu wynotować wszystkich badań profilaktycznych jakie pacjentowi przysługują i „wyciągnąć” go z tych kilku kolejek, w których wysiaduje po skierowanie. Oszczędność czasu dla pacjenta, skrócenie kolejek do lekarza, a przede wszystkim szybsze wykrywanie chorób, których leczenie jest przecież tańsze jeśli zostaną wykryte na wczesnym etapie. To tylko jeden drobny przykład marnowania i tak zbyt skromnych zasobów w służbie zdrowia, szkoda, że o tym nie rozmawiamy zamiast roztrząsać czy lekarz zjadł kawior, czy pastę z oliwek. Gdybyśmy kiedyś zaczęli, mogłoby się okazać, że sama racjonalizacja systemu pozwoliłaby dać podwyżki lekarzom.
Jeśli władza z lekarzami wygra, za granicę albo do prywatnych praktyk uciekną ostatni frajerzy, którzy jeszcze chcą nas leczyć za pieniądze niewspółmierne do wykształcenia i odpowiedzialności, a my będziemy czekać w coraz dłuższych kolejkach, do coraz bardziej przemęczonych lekarzy. 

About kataryna