Samobójstwo to nie akt polityczny

Jan Hartman: Ta śmierć (pytacie czy na nią czekam? I tak, i nie…) będzie (byłaby) w historii reżimu Kaczyńskiego cezurą. Jeśli ten człowiek umrze, nasza niemrawa i nierówna walka z reżimem PiS będzie miała nowy symbol i nowego bohatera. Stanie się odtąd poważniejsza – bo w polityce powaga jest następstwem czyjejś politycznej śmierci. I za to – niezależenie od tego, czy samobójca przeżyje, czy nie – chciałbym mu już dziś z uszanowaniem podziękować.
Tak wczorajsze samospalenie komentuje redakcyjny kolega Jacka Żakowskiego z „Polityki” i coś mi mówi, że ta wypowiedź nie oburza Żakowskiego tak bardzo jak moja, której poświęcił obszerny felieton, porównując w nim wczorajszego (oby niedoszłego) samobójcę z Ryszardem Siwcem i Janem Palachem a mnie łącząc z jakimiś jeszcze tylko hipotetycznymi „chłodnymi obserwatorami”, którzy uznają ten dramatyczny akt za prowokację finansowaną żydowskimi pieniędzmi. Antysemitka Kataryna niszczy polskiego Palacha, nic dziwnego, że samozwańcze sumienie polskiego dziennikarstwa musiało zaprotestować.
Żakowskiego bardzo oburzył mój twitterowy komentarz „takie zdarzenia należy raczej rozpatrywać w kategoriach psychiatrycznych”. Cóż, jego oburzenie, że rzekomo „robię wariata” z nieszczęsnego człowieka świadczy przede wszystkim o stosunku samego Żakowskiego do osób z problemami psychicznymi. Żakowski się oburzył, bo pewnie jak wiele innych osób, uważa zaburzenia psychiczne za coś wstydliwego i kompromitującego osobę chorą. Nie, panie Jacku, osoba z ciężką depresją (depresja to jeden z częstych powodów prób samobójczych) nie jest „wariatem”, a szukanie pomocy u psychiatry już dawno nie jest niczym wstydliwym. Żyjemy w XXI wieku, czas najwyższy to zrozumieć i przestać stygmatyzować osoby z problemami psychicznymi wrzucając je do worka z „wariatami”.
Mój mądrzejszy kolega Krzysztof Izdebski, któremu do rządów Kaczyńskiego tak daleko jak tylko może być daleko, tak skomentował wczorajsze wydarzenie i komentarze wokół niego.
Krzysztof Izdebski: Samobójstwo to nie akt polityczny. Na pewno nie w Polsce. To akt desperacji związany z tym co się dzieje w głowie, nie w polityce. Ten akt zresztą o współczesnej polityce nic nie mówi. Mówią za to wasze komentarze. Nie wykorzystujmy śmierci/ciężkiego poranienia tego biednego człowieka do uzasadnienia czegokolwiek. Współczujmy jedynie jemu i jego rodzinie.
Bardzo współczuję ofierze, i bardzo współczuję jego rodzinie. W przeciwieństwie do Jana Hartmana – a przecież nie jest on jedynym, któremu wczorajsze samopodpalenie było na rękę, a śmierć byłaby jeszcze bardziej – życzę ofierze powrotu do zdrowia, i do równowagi psychicznej. Nie będę, jak opozycja, robić z samobójcy bohatera a winą za jego desperacki akt obarczać rządu. Nie będę też, jak część komentatorów sprzyjających władzy, oskarżać opozycji, że swoją histeryczną kampanią przyczyniła się do tego nieszczęścia. Bo będę się upierać, że w kraju, w którym za dwa lata będą normalne wybory, samobójstwo z powodu niezadowolenia z sytuacji politycznej jest objawem poważnego zaburzenia psychicznego a nie uprawnionym głosem w debacie publicznej. Osoba zrównoważona, której się nie podoba władza ma sto innych sposobów aby dać temu wyraz, w ostateczności też może tę władzę przeczekać. Jestem przekonana, że w głębi duszy ani Żakowski, ani nikt inny udający przed samymi sobą, że samospalenia w proteście przeciwko Kaczyńskiemu mógł dokonać człowiek w pełni władz umysłowych nie umiałby sobie wyobrazić okoliczności, które jego samego popchnęłyby do takiego gestu. 
A panu Hartmanowi i wszystkim innym robiącym już dzisiaj z nieszczęsnego samobójcy „symbol i nowego bohatera” poddaję pod rozwagę, czy nieświadomie nie zachęcają takimi komentarzami innych zdesperowanych i zaburzonych do podobnych gestów.

About kataryna