„Lewica nie jest wspólnotą ludzi i poglądów. A partia, która nie jest wspólnotą ludzi i poglądów jest niczym. Jest grupką karierowiczów, którzy chcą bez przerwy stanowisk. I tak jest. Szmajdziński, Janik, ten cały Olejniczak. To wszystko są ambicjonerzy. (…) Przekręty szły w prywatycacji (…) Dlatego ci powiem, że jak patrzę na tę komisję śledczą, to tak frontalny atak na nią nie jest przypadkowy (…) W całej Europie nie ma takiego kraju, który tak lekkomyślnie sprzedałby banki (…) Za co Kaczmarka znienawidził Kwaśniewski? Za to, że w Francji obiecał Chiracowi, że mu odda Ruch. I przyjechał kaczmarek i powiedział „takiego” i nie dopuścił do dziś do sprywatyzowania Ruchu na rzecz Francuzów. (…) [Kwaśniewski] żeby nie wiem jak się naharował, to nie uzbiera tyle ile potrzebuje na wylegitymizowanie tego [majątku] (…) Oluś zawsze był krętaczem, i to małym krętaczem. Za co się brał, zawsze spierdolił (…) Sławomir Miller działał samodzielnie korupcyjnie. Bo do mnie po wyborach poprzednich przyszło dwóch facetów (…) i oni mi przedstawili i oni proszą tylko, żeby potwierdzić, że 200 tys. dolarów dotarło do pana Leszka Millera. (…) oni mówią nam: Chodzi tylko o to czy nie zmarnowały się pieniądze bo były dawane na kampanię (…) [syn Leszka Millera] zgłosił się miesiąc temu do agencji nieruchomości, w poszukiwaniu domu do miliona dolarów. (…) To znaczy, że tupet jednocześnie występuje, że nie boi się (…) Żadnemu nie wierzę z lewicy. Wszyscy są upaprani w różne kombinacje, interesy. (…) Moja sitwa i owszem, miała w dupie [Polskę]”
Józef Oleksy
Józef Oleksy na srebrnej tacy podał osinowy kołek, którym można skutecznie dobić postkomunę, nic tylko brać i dźgać a postkomuna skończy tam gdzie jej miejsce od dawna – na politycznym śmietniku. Dla PO i PiSu otwiera się bardzo realna szansa na pozbycie się wszystkich przystawek i budowanie sceny dwupartyjnej, trzeba tylko schować emocje do kieszeni i gruntownie przemyśleć co się komu opłaca w dłuższej perspektywie. Jeśli prawdą jest to co mówią o stategicznych talentach Kaczyńskiego, powinien niezwłocznie zaproponować Platformie koalicję, nawet kosztem daleko idących ustępstw bo trwałe wyeliminowanie SLD, SO i LPR jest warte każdej ceny. Jeśli rozwiązanie WSI było warte koalicji z Samoobroną, to tym bardziej rozwiązanie SLD i Samoobrony jest warte koalicji z Platformą. Nawet jeśli będzie trudna (tak jakby z Lepperem i Giertychem była łatwa). Pozbycie się politycznego badziewia naprawdę jest warte ryzyka. Nawet tak dużego jak oddanie prezydentury w 2010. Jeśli Tusk wszystko podporządkowuje swojej prezydenturze, rozważyłabym nawet zaproponowanie mu, że w 2010 będzie wspólnym kandydatem PO-PiSu (Kaczyński i nie chce, i nie ma szans na reelekcję, Ziobry czy Sikorskiego szkoda bo są zbyt zdolni, żeby ich zsyłać do pałacu, a Tusk będzie niegroźny, jako prezydent wiele szkody nie narobi a może udaloby się uwolnić od niego – a tym samym także od Schetyny – Platformę), to nie tylko zmotywowałoby Tuska do budowania koalicji ale mogłoby też ułatwić jej działanie poprzez uniezależnienie Platformy i nowej koalicji od ambicji Tuska. Nie wierzę, że PiS woli rządzić z Samoobroną a Platforma z SLD, dla obu partii są to koalicje doraźne i wymuszone sytuacją, więc skoro jest okazja przestać się męczyć to czemu nie? Do wyborów jeszcze ponad dwa lata, dużo czasu, wystarczająco dużo, żeby wykończyć Samoobronę i SLD pracą prokuratorów i zmianami w ordynacji wyborczej. Gdyby udało się wspólnie porządzić do wyborów, a może nawet po nich, Samoobrona, SLD i LPR straciłyby rację bytu bo żadna z tych partii nie byłaby w stanie zaistnieć jako realna alternatywa dla PO-PiSu, dogorywałyby więc sobie na politycznym marginesie. Oczywiście szczęśliwcy, bo ci bardziej pechowi w więzieniach.
Za kilka lat moglibyśmy mieć scenę polityczną bez SLD, Samoobrony i LPRu, w naturalny sposób podzieloną między dwie dominujące partie wymieniające się władzą i rządzące bez przystawek. Trzeba być ostatnim frajerem, żeby nie wykorzystać prezentu od Oleksego. Jeśli PiS i PO nie zdobędą się teraz na odwagę, na zawsze skażą się na współrządzenie z obrzydliwymi przystawkami, z którymi ani gospodarki, ani państwa uzdrowić się nie da.