„Żądanie zapłaty trzech milionów dolarów Andrzej Pęczak przedstawił podczas naszego spotkania (…). Na spotkaniu powoływał się na premiera Leszka Millera i występował w jego imieniu. Pęczak nie był osobą, która żądała, tylko osobą, która przekazywała to żądanie w imieniu premiera, pana Millera”(z protokołu przesłuchania)
Marek Dochnal
Nie ma chyba w naszej polityce większego pechowca niż Leszek Miller. Sam przykładnie uczciwy, o czym całą powagą swojego autorytetu zaświadczał sam Adam Michnik („Z przekonaniem powtarzałem i powtarzam dalej, że wedle mojej opinii Leszek Miller nie miał nic wspólnego z propozycją korupcyjną Lwa Rywina; powtarzam też, że wedle mojej opinii Leszek Miller jest politykiem uczciwym”) ma pecha być otoczonym wariatami biegającymi po ludziach z korupcyjnymi propozycjami, składanymi rzekomo w jego imieniu. Najpierw Lew Rywin od Agory, potem Lech Jaworowicz od Gudzowatego, teraz Pęczak od Dochnala – i wszyscy w imieniu i na rzecz Millera. Jakby się sprzysięgli zrujnować reputację porządnego człowieka. Szczęście w nieszczęściu, że Miller poczciwina w Polsce mieszka a nie w jakimś kraju o bardziej rygorystycznym podejściu do skorumpowanych polityków bo życia by nie miał. A u nas ciągle jeszcze może brylować w mediach w roli recenzenta obecnego rządu. Choć jedyną osobą, którą powinno interesować co Miller ma do powiedzenia jest prokurator. Nie wiem czy będziemy mieli jeszcze kiedyś rząd na miarę ekipy Millera. To były czasy! I ani światła zagranica nie protestowała, ani Zoll nie wołał o dymisję premiera, ani media rabanu nie robiły, że Polska płonie, nie to co teraz kiedy człowiek rozumny już z porównaniami nie nadąża (najnowsze, z blogu nieocenionego Kuczyńskiego to porównanie listu dziennikarzy prolustracyjnych do medialnych nagonek z marca 68). Panu premierowi Millerowi życzymy, żeby mu się licznik na tych trzech próbach wymuszenia łapówki zatrzymał bo Adam Michnik gotów wycofać się z pochwał.
Kłopoty przez Dochnala mają także państwo Kwaśniewscy.
Rzeczpospolita: „Marek D. zeznał, że fundację wspierali znajomi ówczesnej prezydenckiej pary i „szefowie wielu spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa (…)”. Lobbysta zasugerował, że wpłaty mogły mieć związek m.in. z procedurą prywatyzacji polskich przedsiębiorstw. D. stwierdził, że ujawnienie wpłat dokonywanych na rzecz fundacji „ze względu na późniejsze zdarzenia łączące się z zaangażowaniem ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w aktywne wspieranie bądź skrywany udział w przedsięwzięciach gospodarczych, w tym prywatyzacyjnych”, byłoby dla Kwaśniewskich bardzo niekorzystne. Właśnie dlatego, jego zdaniem, Jolanta Kwaśniewska przed komisją śledczą wyparła się zarówno przyjmowania wpłat od niego, jak i znajomości z nim. (…) Śledczy sprawdzali też, czy darczyńcami fundacji były także inne firmy starające się o prywatyzację polskich przedsiębiorstw, które wynajęły lobbystę (…) Śledczy sprawdzili, czy to nie sam Marek D. wpłacał na „Porozumienie bez barier” pieniądze od firm, które go wynajęły. Lobbysta zeznał, że w drugiej połowie lat 90. wręczył Jolancie Kwaśniewskiej czek na 50 tys. zł. Według protokołu, do którego dotarła „Rz”, lobbysta stwierdził, że jego nazwisko zniknęło z listy darczyńców.”
Skoro już się zgadało o Kwaśniewskiej, polecam fragment jej przesłuchania przed komisją śledczą ds. Orlenu, fragment który mnie wtedy zaintrygował ale niestety nie miał dalszego ciągu:
Kwaśniewska: Firma CRH, firma irlandzka, która w 1995 r. uczestniczyła w prywatyzacji Cementowni Ożarów, przedstawiła mi pana Dochnala jako osobę, która przed naszym przyjazdem z oficjalną wizytą będzie mogła ustalić pewne szczegóły naszego spotkania. Ja na spotkaniu z zarządem firmy CRH przedstawiłam sytuację – przepraszam, że znowu do tego wrócę – dzieci chorych na białaczkę w Polsce i zarząd tej firmy postanowił przekazać dla naszej fundacji kwotę prawie 500 tys. zł. To jest największa wpłata roku 1997. Zapewne rozmowy pana Dochnala z tą firmą miały także duże znaczenie. Nie znałabym firmy CRH, gdyby nie wcześniejsza rozmowa z panem Dochnalem. (…)
Wasserman: Nie znajduję tego podmiotu i tej kwoty. (…)
Kwaśniewska: Dlatego że bezpośrednia wpłata nie była od firmy CRH. (…) To jest rok 1997, pozycja 3 od dołu, zbiorczo, NCC AB Jan Suvist – 499 tysięcy 850 zł.
Dość nietypowa transakcja, nieprawdaż? Pieniądze obiecała firma irlandzka a wpłaciła zupełnie inna firma szwedzka. Nie mam pomysłu jak można racjonalnie wytłumaczyć prowadzenie działalności charytatywnej irlandzkiej firmy CRH z kieszeni szwedzkiej firmy NCC. Ten fragment zeznań Kwaśniewskiej wydał mi się dość dziwny i spodziewałam się, że dziennikarze pójdą tym tropem i ustalą kto w końcu i co wpłacił. Czy faktycznie wpłata NCC była w imieniu CRH czy po prostu prezydentowa musiała na gwałt znaleźć jakieś wytłumaczenie dlaczego na liście sponsorów nie ma wpłaty od CRH, o której zeznał Dochnal i to najlepsze co była w stanie wymyślić. Zweryfikowanie zeznań prezydentowej byłoby stosunkowo łatwe, wystarczyło skontaktować się z CRH i NCC i spytać, firmy po to sponsorują działalność charytatywną, żeby się tym chlubić więc na pewno chętnie by się pochwaliły polskiej opinii publicznej swoją hojnością. Niestety, żaden dziennikarz się tym nie zainteresował więc mamy sytuację niewyjaśnioną – Dochnal mówi, że CRH dał kasę Kwaśniewskiej, Kwaśniewska nie zaprzecza, że kasę od CRH dostała, tyle, że na koncie Fundacji wpłaty od CRH nie ma. Podobno wpłatą od CRH jest wpłata od NCC ale jedynym na razie dowodem, że tak faktycznie było są słowa Kwaśniewskiej. Dla kogoś kto ma ograniczone zaufanie do państwa Kwaśniewskich to ciut mało. Zwłaszcza jeśli w internetowym wydaniu „Irish Independent” trafił na coś takiego:
Irish Independent: „Ms Jolanta Kwasniewska, says that through intermediaries, CRH made the contribution in 1997. Last night, a spokesperson for CRH denied any direct or indirect payment or any authorisation of payment to any Polish government representative or official.”
Niestety, zwyczaj pilnego czytania zagranicznej prasy w poszukiwaniu wszystkiego co tam piszą o polskim prezydencie jest stosunkowo nowy więc naszym dziennikarzom chyba to umknęło.
W artykule Rzepy prokurator prowadzący śledztwo mówi: „O zarzutach korupcyjnych mówilibyśmy, gdyby się okazało, że podmioty, które były darczyńcami fundacji, startowały w prywatyzacjach, a jednocześnie istniałyby dowody, że osoby powiązane z fundacją wpływały na wynik tych prywatyzacji”. Firma NCC, ta która tak hojnie obdarowała dopiero startującą fundację prezydentowej, była w grupie, która szczęśliwie w tym samym roku wygrała koncesję na budowę autostrady A2 (udziały w spółce Autostrada Wielkopolska miał między innymi Kulczyk). Jeden warunek jest zatem spełniony – podmiot, który był darczyńcą fundacji startował w zakończonym sukcesem postępowaniu koncesyjnym, teraz pozostaje sprawdzić czy osoby z otoczenia Kwaśniewskich wpływały na wynik tego procesu. Że krzywdzące podejrzenia? Być może, ale ja niestety mam dobrą pamięć, pamiętam co swego czasu mówił Urban, bynajmniej nie prawicowy oszołom „W oczy mówiłem też, że gdy naciska się na Orlen, żeby wpłacał pieniądze na bale arystokracji, to nóż w kieszeni się otwiera. Było naciskanie na Wróbla. Przez urzędników działających w imieniu Kwaśniewskiej”, pamiętam też co zeznał Łapiński w prokuraturze o tym jak Ungier namawiał go do odpuszczenia sprawie fabryki osocza argumentując, że „Księżniczka sobie tego życzy”. Informacje o wtrącaniu się pałacu w decyzje gospodarcze pochodzą bezpośrednio od kolegów Kwaśniewskiego.
Trudno z taką wiedzą dać kredyt zaufania państwu prezydentostwu i uznać, że to tylko źli ludzie szyją im buty. Za dużo tych szyjących, żeby można było wszystko zbyć. Bardzo więc jestem ciekawa jak się rozwinie śledztwo w sprawie szwajcarskich kont polityków, mam też nadzieję, że prokurator sprawdza różne dziwne wątki, takie jak ten z CRH. Sprawa chyba nabiera rumieńców bo podobno zeznawać chce sam Vogel, kasjer lewicy i opiekun szwajcarskich kont. Nie liczyłabym zbytnio na te zeznania bo Vogel przyjeżdża bronić swoich klientów a nie pomóc prokuratorom. Jednak fakt, że zdecydowano się wysłać samego Vogla, żeby namieszał w śledztwie może świadczyć o tym, że prokuratorzy czegoś się dogrzebali lub są blisko. Oby.
A może oni wszyscy naprawdę są uczciwi tylko mają złośliwych kolegów?