Biskup Tadeusz Pieronek: Wszystko zawarte jest w tych 15 punktach, które zostawił po sobie Piotr Szczęsny. Jego tekst, dość klarowny wskazuje na to, kto jest winny jego śmierci. Gdzie jego krew popłynęła, czyje ręce splamiła. I to nie jest wcale mój pogląd. To jedynie przytoczenie słów autora, czyli Piotra Szczęsnego. Intencje protestu Piotra Szczęsnego były takie, że chciał bronić wyższych wartości. Ten człowiek zadeklarował, za co chce ginąć. Wartości, których bronił, w jakimś sensie usprawiedliwiają, że tak to zrobił.
Piotr Szczęsny jednoczy ludzi. Myślałam, że nic nie łączy antyklerykała Jana Hartmana i katolickiego biskupa Tadeusza Pieronka a tu taka niespodzianka – obaj nie mogą się nachwalić bohaterstwa samobójczej śmierci przeciwnika rządu. Szczególnie docenić tu trzeba kompromis na jaki musiał pójść ksiądz biskup, który – w przeciwieństwie do Hartmana – urzędowo powinien uważać samobójstwo za grzech ciężki, zwłaszcza jeśli popełnione publicznie. Tak mówi Katechizm Kościoła Katolickiego, który z okazji wypowiedzi swojego biskupa musiał przypomnieć wiernym Episkopat na swoim oficjalnym twitterowym koncie, podkreślając, że wypowiedź hierarchy była tylko jego prywatną opinią. Jak widać, nawet jak czegoś nie wolno, a się bardzo chce, to można. Na wojnie nie ma miejsca dla Boga, a ksiądz biskup jest na politycznej wojnie, dlatego publicznie podważa nie tylko V przykazanie, ale także sam łamie VIII, obarczając polityków winą za osobistą decyzję Szczęsnego. Bo przecież „jego tekst wskazuje, kto jest winny śmierci”. Jeśli przez Kaczyńskiego zabijają się porządni ludzie, to czy ktoś kto zechciałby nas na zawsze od Kaczyńskiego uwolnić nie zasługiwałby na podobne usprawiedliwienie? Wszak zrobiłby to w obronie wartości, jeśli nimi usprawiedliwiamy samobójstwo, to czy zabójstwo nie zasługiwałoby na podobną wyrozumiałość? Przesadzam? Tak, ale tylko trochę. Jeśli się odrzuci piąte przykazanie na użytek jednego przypadku, trudno będzie przekonywać, że trzeba go przestrzegać przy innych.
Relatywizm moralny samego biskupa musi się bardzo podobać środowiskom Kościołowi niechętnym. Bo jeśli nawet biskup dopuszcza wyjątki od świętości ludzkiego życia, to dlaczego miałby to być wyjątek jedyny? Jeśli Szczęsny był bohaterem, bo zginął za głoszone przez siebie wartości, czy takim samym bohaterem nie będzie Kowalski, który popełni samobójstwo, żeby jego rodzina mogła stanąć na nogi dzięki pieniądzom z polisy na życie? I dlaczego właściwie Kościół jest przeciwko eutanazji, jeśli dzięki niej śmiertelnie chorzy mogliby odciążyć swoje rodziny a społeczeństwu oszczędzić kosztów związanych z finansowaniem opieki paliatywnej? Jeśli się powiedziało ‚a”, trzeba mieć przygotowaną odpowiedź na pytania „a dlaczego nie b i c?”. W ilu jeszcze sprawach prywatne opinie biskupów nijak się mają do tego, co oficjalnie głoszą?
Czy ksiądz biskup na pewno jest gotowy do kontynuowania rozważań nad świętością ludzkiego życia w zaproponowanym przez siebie stylu? Wkrótce będzie kolejna okazja, przy dyskusji o zmianie przepisów antyaborcyjnych. Zdziwię się bardzo jeśli feministki tej prywatnej opinii księdza stojącej w tak jawnej sprzeczności z oficjalnie przez niego głoszoną wiarą nie wezmą sobie na sztandary. Jeśli życie nie zawsze jest święte nawet dla biskupa, dlaczego miałoby być dla niewierzących?