Magdalena Majkowska:Uczeń na przerwie zwrócił uwagę koledze narodowości ukraińskiej, który wychwalał Banderę, że w Polsce uważany jest on za bandytę. Szkoła zgłosiła sprawę do sądu opiekuńczego w Toruniu, stawiając uczniowi zarzut nacjonalizmu. Wobec rodziców toczy się postępowanie o ograniczenie władzy rodzicielskiej na skutek zawiadomienia szkoły.
Od tego twitta prawniczki Ordo Iuris zaczęła się regularna nagonka na wspomnianego ucznia pochodzenia ukraińskiego, szkołę do której chodził, nauczycieli i dyrektorkę, a także na Ukraińców. Przytoczyłabym, żeby oddać klimat ale w przyzwoitej gazecie nie uchodzi język jakim większość internautów wyżywała się na wskazanych palcem przez panią z Ordo Iuris winnych rzekomych prześladowań na małym polskim patriocie, który chciał tylko uświadomić historycznie ukraińskiego kolegę. Sądząc po atmosferze nagonki jaką jednym twittem stworzyła przedstawicielka Ordo Iuris, gdyby w którymś momencie podano informacje pozwalające zidentyfikować ukraińską rodzinę, mogłoby dojść do linczu na 10-latku ze strony internetowych patriotów.
Szybko się jednak okazało, że w tej historii niewiele się trzyma kupy, a sądowe kłopoty polskiego ucznia mają zgoła inne podłoże niż krzewienie prawdy historycznej. Okazało się, że to mały agresor, którego ofiarą padali inni uczniowie bez względu na narodowość i bez specjalnych powodów, więc Ordo Iuris zaczęło się rakiem wycofywać, a sama inicjatorka nagonki pouczała innych, że „Trzeba stanowczo odrzucić wszelkie próby wykorzystywania sprawy nieuzasadnionej ingerencji szkoły w życie rodzinne Macieja do budowania atmosfery konfliktu narodowościowego”, choć sama była jedyną osobą, która to zrobiła i z pewnością nie była to niezamierzona niezręczność, bowiem w żadnym momencie internetowej nagonki nie próbowała mitygować swoich czytelników wzywających do przegonienia „Ukrów” z Polski.
W ubiegłym tygodniu dopisany został przedostani rozdział tej „afery”. Przeprowadzona przez kuratora – zresztą nominata PiSu i byłego kandydata tej partii na prezydenta Bydgoszczy – nie potwierdziła histerycznych doniesień Ordo Iuris. „Ustalenia wykazały, że doniesienia medialne nie są adekwatne do rzeczywistych wydarzeń. Treść przedstawionych podczas kontroli uwag z dziennika elektronicznego wskazuje na zachowanie agresywne ze strony ucznia przedstawianego w mediach jako „Maciek” w stosunku do wielu kolegów, natomiast żadna z z uwag zawartych w dzienniku elektronicznym nie wskazuje na istnienie między nim a chłopcem z Ukrainy konfliktu na tle narodowościowym. Podjęto decyzję o zwróceniu się do sądu rodzinnego o wgląd w sytuację rodzinną. W treści pisma nie ma żadnych wzmianek o ograniczeniu praw rodzicielskich”. Jak widać nawet kurator z PiS w odpowiedzi na interpelację posłanki PiS nie umiał uratować kłamliwej narracji prawniczki Ordo Iuris wspieranej zresztą w tym przez swoją organizację.
Czas na epilog, bo sprawa zasługuje na poważne potraktowanie. Jeśli jest jeszcze jakaś etyka zawodowa, korporacja prawnicza powinna się poważnie zająć panią, która swój zawód i informacje uzyskane w ramach pełnienia go do uprawiania tego rodzaju polityki. A najbardziej kibicować temu powinniśmy my – ludzie mediów – bo karmiąc nas kłamstwami robi z nas nieświadomych wspólników nagonki.