Panświnizm

Wojciech Biedroń:Nie wiem jak to było z Grodzkim, ale kiedy słyszę, że jakiś ordynator jest czysty, to płakać mi się chce ze śmiechu.

Wszyscy ordynatorzy biorą. To prawda tak samo oczywista jak to, że wszyscy dziennikarze kłamią, wszyscy politycy kradną a wszyscy księża gwałcą dzieci. Pracownik (słowo „dziennikarz” w odniesieniu do tego pana nie przechodzi mi przez klawiaturę) konkurencyjnego tygodnika tak bardzo się zaangażował w opluskiwanie nielubianego polityka, że nawet nie zauważył jak wielu bliższych mu przy okazji obraża. Ordynatorem był przez wiele lat Stanisław Karczewski z PiS a wysokie stanowiska kierownicze w publicznych szpitalach pełniło także wielu innych polityków PiS.

Tymczasem oskarżająca marszałka Grodzkiego pani w mediach społecznościowych sprawiająca wrażenie zwykłej hejterki, zdążyła się już wycofać z rzuconego przez siebie oskarżenia i jednoznaczne „Jak moja mama umierała trzeba było dać 500 dolarów za operację” szybko zamieniło się w pokorniejsze „Nigdy nie powiedziałam, że wplata była warunkiem operacji. Nie! Mama była w normalnej kolejce do zabiegu”. Okazało się, że to co pierwotnie zostało przedstawione jako łapówka wzięta za przeprowadzenie operacji było dobrowolną darowizną na rzecz fundacji, ale to jeszcze nie powód, żeby odpuścić kampanię oszczerstw wobec Grodzkiego. W końcu wiadomo – nie ma czystych ordynatorów, a już na pewno nie w opozycji. „I to nie byle marny koperciarz tylko system na fundację wdrożył. Potem auto na fundację, loty na fundację, bo kto fundacji zabroni…” – to tylko jeden, wcale nie najostrzejszy, komentarz o Grodzkim sprowokowany przez insynuatora Biedronia.

Fundacja Pomocy Transplantologii, na którą darowiznę wpłaciła oskarżycielka Grodzkiego istnieje od 1994 roku, do 2015 roku obecny marszałek Senatu pełnił w niej funkcję członka ośmioosobowej rady, mającej wyłącznie funkcje nadzorcze, bez wpływu na bieżące zarządzanie fundacją. W dostępnych w internecie sprawozdaniach składanych corocznie przez fundację można sprawdzić jak bardzo Grodzki mógł się nachapać w fundacji. W ostatnim roku, w którym zasiadał w jej radzie, na wszystkie wynagrodzenia fundacja wydała całe…2 674,80 zł brutto. Przez cały rok. W sprawozdaniach fundacji i na jej stronie można też przeczytać na co idą zbierane przez nią środki „szkolenia personelu lekarskiego, pielęgniarskiego i rehabilitantów w zakresie kwalifikacji, leczenia i opieki pooperacyjnej nad chorymi do i po przeszczepieniu płuc. Szkolenia odbywają się w kraju i za granicą”. Wygląda na to, że oskarżany o łapownictwo po prostu Grodzki społecznie udzielał się w fundacji zbierającej pieniądze na finansowanie tego, na co upadającej służby zdrowia nie stać a do zrobienia regularnej nagonki na niego wystarczył jeden wpis politycznie wzmożonej heterki, która zresztą już się z oskarżenia rakiem wycofała. 

Gdyby Maciej Świrski nadal rządził Polską Fundacją Narodową uruchamiałby właśnie bilbordową kampanię o ordynatorach kradnących kiełbasę. A wszystko pod jednego lekarza, którego jedyną winą jest zwycięstwo w głosowaniu na marszałka. Szkoda, że nikt nie rozumie jak dramatyczne w skutkach będzie bezmyślne i nieodpowiedzialne niszczenie resztek zaufania do kolejnego zawodu. Ale czemu ja się jeszcze dziwię…

About kataryna