Kampania antylustracyjna. Przygrywka

Lato 2004. Instytut Pamięci Narodowej od jakiegoś czasu udostępnia teczki pokrzywdzonym i – o zgrozo! – niektórzy po te teczki sięgają choć przecież tyle lat się pisało, że z grzebania w przeszłości tylko nieszczęścia a w ogóle to brzydko. Gazeta publikuje więc artykuł Antoniego Pawlaka „Pośmiertny wyrok bezpieki” w którym autor, oprócz starych bajek o fałszowaniu akt, brutalnie szydzi z ludzi szukających prawdy o swojej przeszłości w teczkach: „Moi znajomi zgłaszają się do Instytutu Pamięci Narodowej i czytają swoje teczki. Ślęczą nad nimi z niezdrowym rumieńcem jak chłopcy, którzy nocą, przy świetle latarki, nerwowo przerzucają pornograficzne pisemka.” i radzi im „Siewcom plotek i nienawiści chciałbym przypomnieć śpiewaną przez Kaczmarskiego, Gintrowskiego i Łapińskiego pieśń do słów Natana Tenenbauma„.

Rzeczywiście, poeta tak plastycznie przedstawił tych obrzydliwych czytaczy teczek, że może przejść ochota na wizytę w IPN-ie. A już na pewno na przyznawanie się do tego bo przecież to taki obciach. Czytelnicy są trochę skonfundowani bo „w temacie lustracji” nic się ostatnio nie działo i właściwie nie wiadomo skąd w wakacje taki temat, ni z gruszki ni z pietruszki, okazuje się jednak, że sprawa jest rozwojowa. Pogrzeb Czesława Miłosza, ku zaskoczeniu obecnych Adam Michnik część swojej mowy pogrzebowej poświęca teczkom, mówi o „lawinie kłamstw, błota i gnoju„, „ubeckich raportach” czyli „tej pornografii naszej epoki„. Ludzie są w szoku, zwłaszcza, że nie dzieje się nic co uzasadniałoby robienie wokół teczek aż takiego zamieszaniabo przecież co komu do tego, że sobie Janek czy Franek przeczyta swoją teczkę? Tyle, że nie o Janka czy Franka chodziło, o czym się mieliśmy przekonać pod koniec roku. A tymczasem we wrześniu rusza kampania „IPN – bezprawie i absurd”, czyli dyskusja, w której pod adresem IPN -u padają najgorsze zarzuty, z łamaniem praw człowieka i dyskryminacją włącznie a którą prof. Andrzej Rzepliński spuentował tekstem „Ostrzał twierdzy IPN”. Niestety, twierdza IPN się trzyma.

Grudzień 2004. Małgorzata Niezabitowska dostaje cynk (według Macieja Rybińskiego „anonimową kobietą”, która uprzedziła Niezabitowską był historyk z IPN Andrzej Friszke), że odanonimizowane (strasznie trudne słowo) dane osobowe TW „Nowak” wkrótce wylądują na biurku Krzysztofa Wyszkowskiego, który już wcześniej sygnalizował, że Niezabitowska jest TW. Niezabitowska wyprzedza spodziewane uderzenie publikując w Rzepie obszerną niby-spowiedź „Prawdy jak chleba”. Tekst jest wzruszający, niestety, autorka „przefajnowała” i kilka fragmentów budzi podejrzenia o nieszczerość. Ku zaskoczeniu wielu, a najbardziej chyba głównej zainteresowanej, akcja wyprzedzająca okazuje się całkowicie nieskuteczna. To nie tak miało wyglądać. Spodziewała się pewnie, że za tekstem pójdzie lawina listów i oświadczeń rozmaitych autorytetów (zgodnie ze zformułowaną przez Antoniego Pawlaka zasadą: „Uwierzę dopiero wtedy, gdy pomawiany sam przyzna: „tak, byłem„), co skutecznie zamknie gęby demaskatorom, bo kto to w ogóle jest Wyszkowski? A tu kicha. Co prawda 16 pań pisze list otwarty ale już kolega z rządu Waldemar Kuczyński jest o wiele bardziej powściągliwy. Zaskakująco  niemrawa reakcja autorytetów budzi zdumienie, zwłaszcza jak się pamięta jak broniono prof. Kłoczowskiego, czy w ogóle jak się u nas broni każdego (Samson, Rywin, Kulczyk). Do bronienia Niezabitowskiej nikt się nie rwie, odnoszę wrażenie, że o jej teczce wiedziano od dawna. Sprawa Niezabitowskiej jest poważnym sygnałem alarmowym, okazuje się, że żadna teczka nie jest bezpieczna (gdyby przypuszczano, że teczka Niezabitowskiej kiedyś wypłynie, rozbrojono by tę bombę już dawno, żeby nie narażać autorytetu rządu Mazowieckiego), nawet te co miały spłonąć nie spłonęły i kto wie jakie tam jeszcze mikrofilmy są. A społeczeństwo już nie jest takie chętne ślepo wierzyć w gołe dementi lub „list autorytetów w obronie”. Zaczyna się robić nieprzyjemnie bo lustracja sięga po ludzi z najwyższej półki, nie oszczędza nawet tak sympatycznej (a jako TW praktycznie nieszkodliwej) rzeczniczki. Dzwonek alarmowy dzwoni coraz głośniej.

Kolejne tygodnie przynoszą przedziwne ożywienie teczkowe po obu stronach, dziennikarze wzywają do samolustracji, byli liderzy Solidarności ostrzegają, że grzebanie w teczkach może zabić legendę Solidarności. Nastrój grozy narasta, pracownicy IPN co prawda nie ukrywają, że lustracja strąci niektóre autorytety, ale na szczyty histerii wspina się Jacek Żakowski, który ostrzega w Polityce, że „lustracyjne tsunami” zmiecie aż „jedną na kilka osób publicznych”. Panika w wyższych sferach. Ale trochę głupio mówić tylko o elitach więc pojawia się mityczny „ślusarz z PaFaWagu”, który rzekomo będzie najbardziej pokrzywdzony lustracją (wkrótce do ślusarza dołączy „emeryt z Huty Częstochowa”), to niby w obronie takich ludzi lobby antylustracyjne gotowe jest zrobić rejtana. Oprócz emocjonalnego argumentu o ślusarzu pojawiają się stare sprawdzone chwyty takie jak: fałszowanie teczek (ulubioną sfałszowaną teczką antylutratorów jest teczka Wiesława Chrzanowskiego, Gazeta odmówiła nawet opublikowania listu Chrzanowskiego w którym prostował on kłamstwa na temat rzekomego fałszerstwa swojej teczki!), manipulowanie danymi (Gazeta wprowadziła do obiegu argument o tym, że 1/4 osób umieszczonych na czeskiej liście agentów została później oczyszczona przez sąd – na życzenie Czytelnika chętnie wskażę skąd się ta mityczna „ćwiarteczka” wzięła, dość powiedzieć, że nawet Tadeusz Mazowiecki uwierzył) oraz ośmieszanie i poniżanie zwolenników lustracji (tu na wyżyny wzniósł się Jacek Żakowski nazywając apel dziennikarzy Wprost o lustrację mediów „apelem byłych członków partii, w tym sekretarza KC„). Profesor Kieres zapowiada, że zbliża się ogromna fala lustracji  i nie da się już jej zatrzymać, pracownicy IPN otwarcie mówią, że niektóre autorytety przyjdzie nam zweryfikować. Jest za pięć dwunasta.

(Przepraszam za koszmarnie długi wątek ale zanim skupię się na „akcji Wildstein” chciałam przypomnieć co się działo wcześniej, sprawa Wildsteina jest elementem dłuższej kampanii, rozpaczliwym zagraniem gdy wszystko inne zawiodło a walka o lustrację wkroczyła w ostanią – decydującą – fazę)

About kataryna

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *