Marcin Warchoł: Sędziowie nie powinni narzucać ludziom swoich poglądów, a wyrok sędziego powinien być niezależny od przekonań i poglądów prywatnych. Sąd Najwyższy promuje totalitarny system, w którym sędziowie jako nadzwyczajna kasta w pełni kontrolują społeczeństwo i starają się nadzorować wszystkie aspekty życia publicznego i prywatnego na tyle, na ile jest to możliwe. SN tym wyrokiem mówi „macie zachowywać się tak, jak my tego chcemy i wierzyć w to, w co chcemy żebyście wierzyli. A jeśli nie, to zostaniecie ukarani.
Tak wiceminister sprawiedliwości skomentował głośny wyrok Sądu Najwyższego ws. drukarza, który odmówił wydrukowania materiałów organizacji LGBT, histerycznie wzmożony wiceminister skonkludował, że wyrok ów jest „zdecydowanie najlepszym argumentem za jego reformą”. Tylko czy Sąd Najwyższy, a wcześniej sądy niższych instancji, mógł wydać inny wyrok jeśli w Kodeksie Wykroczeń znajduje się taki zapis. „Kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług, żąda i pobiera za świadczenie zapłatę wyższą od obowiązującej albo umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny.”? Powątpiewam. Gdyby wiceminister ochłonął przed skomentowaniem, zamiast rozprawy z sądem, którego wyrok mu się nie spodobał, zapowiedziałby nowelizację Kodeksu Wykroczeń. Taka ścieżka reformy prawa jest dużo bardziej logiczna, niż zemsta na sądzie, który po prostu to prawo zastosował. Drukarz odmówił? Odmówił. Polskie prawo przewiduje karanie za taką odmowę? Przewiduje. Problem więc w przepisach, a nie w sędziach, którzy te przepisy zastosowali. Sprawa drukarza z Łodzi ciągnie się już tak długo, że kwestionowane przez ministerstwo sprawiedliwości zapisy Kodeksu Wykroczeń powinny być już dawno zmienione. No, chyba, że wcale nie chodzi o to, że przepis jako taki się nie podoba, tylko o fakt, że został zastosowany w sprawie dotyczącej nielubianej przez ministrów grupy społecznej. Proponuję oderwać się na chwilę od tej konkretnej sprawy i spojrzeć na nią w szerszym wymiarze.
Sam temat wolności przedsiębiorcy uważam za wart dyskusji, pasowałby do prezydenckiego referendum konstytucyjnego dużo bardziej niż większość z 15 zaproponowanych pytań, bo dotyczy zakresu wolności każdego przedsiębiorcy i granicy między tą wolnością a dyskryminacją. Sama jestem przedsiębiorcą i nie chciałabym aby prawo zmuszało mnie do świadczenia usług Obozowi Narodowo-Radykalnemu z jednej, czy Komitetowi Obrony Demokracji z drugiej strony. Dzisiaj, z takim kodeksem, i z takim orzecznictwem zostałabym ukarana za odmowę.
Wszyscy cieszący się z wyroku w sprawie drukarza powinni zastanowić się czy tak samo cieszyliby się, gdyby podobny wyrok zapadł w sprawie drukarza, który odmówiłby druku ulotek PiS. A krytykujący wyrok wiceminister – czy naprawdę jest za tym, żeby każdy drukarz mógł odmówić druku ulotek PiS. Łatwo jest komentować pojedynczy wyrok w sprawie grupy społecznej, którą lubimy lub nie, ale trzeba umieć swoją opinię na jego temat uogólnić odrywając od tego jednostkowego przypadku. W normalnym kraju ten wyrok powinien być przyczynkiem do wielkiej ustrojowej dyskusji o granicach wolności gospodarczej. W Polsce będzie tylko pretekstem do kolejnego aktu rozprawy z sędziami. Sorry, taki mamy klimat.