Na samej tylko liście Nizieńskiego jest 43 ludzi mediów, figurują w rejestrze TW ale nie ma ich teczek (choć przypadek Karkoszy dowodzi, że nie mogą spać spokojnie). Profesor Kieres mówi:
„Dzisiaj wszyscy się zastanawiają, także dziennikarze mediów elektronicznych, którzy zostali przez sędziego Nizieńskiego wymienieni. To środowisko także było „naznaczone”. Podobnie dziennikarze prasowi. Tu też byli współpracownicy SB. Dlatego uważam, że ta wypowiedź [sędziego Nizieńskiego]stanowi impuls, który pcha w kierunku tego, co mówi LPR: musimy wszystko ujawnić. Spodziewam się, że o wielu z tych osób, o których mówi Nizieński, z czasem poznamy prawdę„
„Najwięcej spraw bolesnych będzie w przypadku środowiska artystów i dziennikarzy. Tu też jest najwięcej spraw pokazujących ludzką małość. Podłość, zniżanie się do najgorszych instynktów.Łącznie z prośbami, by esbecy wpływali na rozliczenia majątkowe z korzyścią dla jednego z małżonków w przypadku ich rozstania„
Kto chce niech wierzy, że te osoby (a także oteczkowani intelektualiści – Kieres: „Trądem w sposób szczególny były dotknięte szkoły wyższe„) dzisiaj w sprawie lustracji godnie milczą. Przecież im – w przeciwieństwie do „ślusarza z PaFaWagu” – teczki naprawdę złamią karierę. Pewnie więc i oni się dzisiaj odzywają. Ogromna przewaga lobby antylustracyjnego polega na tym, że ma w swoich szeregach sporo tych, których społeczeństwo najczęściej, najchętniej i najufniej słucha – dziennikarzy, artystów oraz intelektualistów. Warto o tym pamiętać. Nie każdy jest z nami szczery.