Po co Wildstein wyniósł listę

Mnie chodziło o to, żeby pogonić trochę tych dziennikarzy, którzy nie wykazują się specjalnie gorliwością w dociekaniu w IPN-ie tego, co powinni pokazać społeczeństwu. Przecież społeczeństwo dowiaduje się większości rzeczy dzięki dziennikarzom, w takim świecie żyjemy, jesteśmy pośrednikami, media to pośrednik dosłownie. To od nas zależy, czy społeczeństwo będzie wiedziało, więc chodziło mi o to, żeby ci dziennikarze zaczęli bombardować IPN i przyspieszali jego działania

Bronisław Wildstein

Bronisław Wildstein: Te nazwiska znajdują się w archiwach IPN-u

Monika Olejnik: Tak i każdy dziennikarz mógł pójść i obejrzeć.

Bronisław Wildstein: To prawda. Ale proszę zwrócić uwagę. Ale świetnie, że to mówisz. Każdy mógł iść a nie szedł. A Ty tak dobrze wiedziałaś o tym? Udałaś się tam?

Monika Olejnik: Nie, nie udałam się.

Bronisław Wildstein: A teraz Cię to zainteresowało? No właśnie.

Monika Olejnik: Oczywiście, że mnie zainteresowało…

Bronisław Wildstein: Na tyle, że zwróciłaś się do mnie.

Monika Olejnik: Tak. To prawda.

Bronisław Wildstein: No właśnie, ja spełniłem swój cel.

Bardzo zabawny wywiad. Olejnik nawet nie zauważa, że sama jest najlepszym dowodem na to co mówi Wildstein. Niestety, nie jest to jedyny przykład tego, że temat lustracji odebrał Monice Olejnik zdrowy rozsądek i opanowanie. Oto w tym samym wywiadzie nasza gwiazda dziennikarstwa opowiada:

Do mnie zadzwoniła osoba, nie chce podać nazwiska bo mnie nie upoważniła do tego. Pytała czy jest na tej liście i jak występuje: czy jedno zero czy dwa zero, powiedziałam, że dwa zera. Na szczęście ta osoba była już zlustrowana i odetchnęła z ulgą.”

I potem zwalają na Wildsteina i Kieresa, że się „Jan Kowalski” denerwuje. A kto tę panikę sieje opowiadając w telewizji, że nawet zlustrowani mają się czego bać?

About kataryna

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *