74 zgłoszonych mówców, ponad 5 godzin w większości bardzo merytorycznych wystąpień – przeprowadzone w Sejmie wysłuchanie publiczne ws PiSowskich ustaw medialnych było naprawdę bardzo ciekawym wydarzeniem dla każdego. Jeśli kogoś interesuje przyszłość mediów publicznych mógł się naprawdę dużo dowiedzieć. Niestety, takiej szansy nie dostali czytelnicy Gazety Wyborczej, bo Agnieszka Kublik aż 2/3 swojej relacji poświęciła generowaniu oburzenia na rzekomo antysemicką wypowiedź Ewy Stankiewicz. Zaledwie pięciominutową i niespecjalnie merytoryczną wypowiedź. Bardzo głupią, ale tylko jedną z kilkudziesięciu naprawdę ciekawych i ważnych. Ale po co męczyć czytelnika omówieniem wypowiedzi merytorycznych, jeśli jego potrzeby – zdaniem dziennikarki – w pełni zaspokoi dobrze stymulowane oburzenie, a pałka antysemityzmu nadaje się do tego najlepiej.
Gazeta Wyborcza: Atmosfera zrobiła się nerwowa, gdy głos zabrała prawicowa dziennikarka Ewa Stankiewicz ze stowarzyszenia Solidarni 2010. – Polska jest krajem chrześcijańskim i katolickim. Być może to jest przykre dla niektórych z państwa, potomków – posłużę się tutaj terminem, który usłyszałam od historyka polskiego pochodzenia żydowskiego (syna porządnych rodziców, którzy wprowadzali tutaj komunę) – „pełniących obowiązki Polaka” – mówiła. I dalej wywodziła, że dla tych potomków może być trudne do przyjęcia, że Polska jest krajem katolickim. Potem skrytykowała skreślenie z projektu zapisu, że po przekształceniu TVP, PR i PAP w osoby prawne automatycznie wszyscy pracownicy zostaną zwolnieni. – Będzie bardzo trudno pozbyć się tych wszystkich ubeków pochowanych po nieoznakowanych pokojach, których jest co najmniej kilkaset osób – wyjaśniała. Tych wywodów Stankiewicz ani razu nie przerwała szefowa komisji kultury i środków przekazu Elżbieta Kruk z PiS. Oburzyło to wiceszefową komisji Iwonę Śledzińską-Katarasińską (PO). A potem, gdy przeciwko takim antysemickim wypowiedziom w Sejmie chciał zaprotestować Jan Dworak, szef KRRiT, Kruk mu przerwała, mówiąc, że nie w tej roli został tu zaproszony. Dworak: – Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek ktoś wyłączył mi w Sejmie mikrofon. Ale gorsze od tego były słowa pani Stankiewicz, jawna nietolerancja, wprost antysemityzm, a najgorsze – brak reakcji na te słowa prowadzącej obrady pani Kruk.
Nie rozumiem dlaczego Dworak, Kublik, a za nimi wszyscy współoburzeni wzięli tę wypowiedź za antysemicką. Serio, nie rozumiem. Może dlatego, że sama znam je z opracowań historycznych, takich jak „Jakim państwem była PRL w latach 1956-1976” przygotowane dla…Muzeum Historii Polski przez profesora Jerzego Eislera, odznaczonego zresztą przez prezydenta Komorowskiego za aktywny udział w protestach Marca 68.
Jerzy Eisler: Za nader ważną zmianę zwykło się także uważać nowe – jak przesadnie mówiono – partnerskie stosunki ze Związkiem Radzieckim. Faktem pozostaje, że informację o powrocie do Moskwy radzieckiego marszałka i zarazem polskiego ministra obrony narodowej Konstantego Rokossowskiego przyjmowano zwykle entuzjastycznie. Również powrót do ZSRR znienawidzonych doradców wojskowych, z których część występowała w polskich mundurach jako „Pełniący Obowiązki Polaków” (żartobliwie określano ich mianem „popów”), przyjmowano z zadowoleniem.
W tym i innych opracowaniach historyków określenie „pełniący obowiązki Polaka” nie odnosiło się do Żydów. Jeśli dzisiaj to określenie, zwłaszcza w odniesieniu do „ubeków” Dworakowi, Kublik, a za nimi także innym dziennikarzom, skojarzyło się z Żydami to bardzo przepraszam, ale kto tu jest antysemitą?