„Do domu najczęściej dzwonią ci, którzy nie mogą się dodzwonić na komórkę i – dając upust swojej złości – nagrywają się na maszynę domową. Nazwy „sekretarka” nie używam bo jest seksistowska”.
Magdalena Środa
Maszyna domowa? Bo nieseksistowska? Niech będzie, że jestem wsteczna ale to jest przecież chore! Dlaczego nikt nie protestuje, że „buc” i „bufon” są wyłącznie rodzaju męskiego? Czy takie gmeranie przy języku to nie jest ostrzeżenie przed tym czym grozi lewicowy radykalizm? Bo to wbrew pozorom nie kończy się na języku. Pisałam dawno temu o unijnym programie aktywizacji wsi Leader+, gdzie jednym z wymogów był minimum 40-procentowy udział każdej płci w zarządzie organizacji-beneficjenta. Tylko, że w zarządzie trzyosobowym, czyli prawdopodobnie najczęściej spotykanym, wymóg ten jest matematycznie nie do spełnienia. Ale o takich lewackich absurdach nikt nie pisze. Antyradykałom to nie przeszkadza. Gdzie są krakowscy intelektualiści? O radykalnych pomysłach na eutanazję (także ze względu na „ból istnienia”) i aborcję (również u dzieci, nawet bez wiedzy i zgody rodziców) nawet nie wspominam. Dlaczego radykalizm jest zły tak bardzo wybiórczo?