„Niech żadna mutacja Urzędu Bezpieczeństwa nie stara się kierować losami Polski. Pani to bagatelizuje”
„Jestem przekonany, że mamy do czynienia z grupą osób z dawnych służb, która skutecznie dba o własne interesy, bo jest na powierzchni, bo odnosi sukcesy. Kreują bohaterów i ich obalają…”
Aleksander Kwaśniewski
„Nie ma świata czarno-białego. To nie tak, że służby rządzą wszystkim. Ale nie jest też tak, że nie istnieją. Jak mówimy służby, to mamy na myśli tych, którzy dziś są w służbach, i tych, którzy z nich odeszli. Oni mają swoje ambicje, interesy, układy, wpływy. Rola służb może się wyradzać, przykładem afera FOZZ.”
„Służby oczywiście tkwią w różnych miejscach biznesowych. Są w mediach. Ale media twardo bronią się przed dyskusją o tym problemie. A moim zdaniem temat jest. Kiedy zatem mówię o mutacji ubecji we „Wprost”, to nie o to chodzi, że chcę wskazać kogoś konkretnego. Chodzi mi o metodę stosowaną po raz kolejny.”
„Namawiacie mnie na ryzykowne wyznanie, do którego jestem coraz bardziej gotowy, może właśnie dlatego, że kończę kadencję i za dużo rzeczy widziałem. Nie ma żadnej wątpliwości, że jest część środowiska dziennikarzy, która wprost współpracuje ze służbami. Dla nich tzw. dziennikarstwo śledcze jest po prostu przykrywką. Nie mogę dać żadnego dowodu, ale na podstawie faktów i zbiegów okoliczności stawiam tę tezę – ryzykowną dla mnie samego.”
Wyszkowski? Wildstein? Macierewicz? Staniszkis? Inny „oszołom”? Nie, to prezydent. Zapędzony do narożnika wygadał się, że specsłużby są wszędzie, że mogą bardzo dużo, że są niebezpieczne nawet dla prezydenta i że nic z tym nie można zrobić bo prezydent nawet mówić się o nich boi. Jak na lidera frontu obrony III RP to dość szokujące wyznanie, rzec by można, że w porównaniu z prezydentem, „oszołomy” są niepoprawnymi optymistami, nawet najbardziej wściekła prawica nie jest tak radykalna w ocenie stopnia przenikania państwa przez specsłużby. Trudno będzie teraz prezydentowi wrócić do swojej zwykłej gadki, że jest super, PRL się skończył, teczki to przeszłość, mamy demokratyczne państwo prawa i nic tylko puchnąć z dumy.
Jak bardzo musi się bać prezydent, że kompletnie stracił nie tylko instynkt samozachowawczy ale i resztki poczucia odpowiedzialności za państwo, czego dowodem jest to wyjątkowo bezmyślne straszenie społeczeństwa? Przecież ciarki przechodzą jak się czyta co o stanie państwa mówi prezydent. Jeśli on się bezpiecznie nie czuje i jest bezradny to co my mamy powiedzieć?