Czy to już koniec

„Koniec marzeń, koniec snów” – jak mawiał Dariusz Szpakowski. Wzięcie do rządu Leppera i Giertycha pozbawiło mnie i tak już wątłych nadziei na naprawę państwa. Nie dlatego, że wicepremier Lepper czy wicepremier Giertych to jakieś straszne zaniżenie standardów III RP, nie takie typy III RP rządziły, Lepper i Giertych nie są ani gorzej przygotowani, ani bardziej nieuczciwi niż dziesiątki ich poprzedników. Czy spawacz Miller był lepiej przygotowany do premierostwa niż hodowca świń Lepper do wice? Czy obecność w rządzie Leppera i Giertycha narusza jakieś święte do tej pory normy?

Chętnie je poznam bo obserwując pilnie III RP nie zauważyłam tej wysoko ustawionej poprzeczki co to niby teraz jej Giertych z Lepperem nie sięgają. Tyle, że oczywisty fakt, że przed wcześniej byli gorsi wcale mnie nie pociesza ani Kaczyńskiego w moich oczach nie rozgrzesza. Nie można naprawić Polski z Lepperem i Giertychem, nie wierzę w to, nie wierzę też w strategiczny geniusz Jarosława Kaczyńskiego bo od wyborów przegrywa wszystko o co gra. Żadne kalkulacje mu się nie sprawdzają, żadne plany nie wychodzą, popełnia błąd za błędem a koalicją z Samoobroną i LPRem nie tylko przekreślił projekt polityczny pod nazwą „IV RP” ale także sprowadził śmiertelne niebezpieczeństwo na swoją partię, która za ten ryzykowny krok może zapłacić wyprawą na śmietnik historii (z niezrozumiałych wzglęów prawica za swoje błędy płaci dużo drożej niż lewica, wystarczy porównać los AWS-u i SLD). Szkoda, że we właściwym momencie nie posłuchał intuicji brata i nie dał mu rozwiązać sejmu, bylibyśmy dzisiaj w zupełnie innym miejscu. A tak, mamy rząd na łasce Leppera i Giertycha i choć bardzo bym chciała wierzyć, że coś z tego wyjdzie to jakoś nie potrafię. Nawet wiara w cuda musi mieć jakieś racjonalne podstawy. Leszek Miller okazał się być skutecznym dekomunizatorem, niestety, Kaczyński jest na najlepszej drodze do uratowania i wzmocnienia lewej nogi. Jak można tak przegrywać? Najgorsze jest to, że chyba stracił kontakt z rzeczywistością bo w niedawnym wywiadzie dla Newsweeka na pytanie o ewentualny start w wyborach prezydenckich po dwóch kadencjach brata, całkiem poważnie odpowiada:

„Dziesięć lat to za dużo, żeby cokolwiek planować w polityce. Zwłaszcza, że miałbym wtedy 66 lat – a znam ludzi całkiem młodych w tym wieku, i zupełnych dziadków. Oczywiście, żartuję sobie czasem o 20 latach nieprzerwanych rządów Kaczorów.”

Zamiast żartować o 20 latach rządów powinien raczej zacząć ostro pracować nad pokonaniem progu wyborczego w następnych wyborach parlamentarnych. I ratować to co jeszcze jest do uratowania. Nie rozumiem Kaczyńskiego. Tyle lat czekał na swój czas i wszystko zmarnował w kilka miesięcy. Klątwa tytułu „Człowiek Roku Wprost” działa.

A wszystkim oprotestowującym obecny rząd, zwłaszcza dziennikarzom Gazety oraz jednoczącym się w proteście postkomunistom przypominam słowa niedawnego gazetowego moralizatora Lesława Maleszki (ps. Ketman), który w Gazecie Wyborczej krytykował postawę Wierzbickiego wobec zwycięstwa lewicy:

„Wierzbickiego zawiedli wreszcie…Polacy. Oburza się, że Kwaśniewski jest prezydentem, a lewicowa koalicja przez cztery lata była u steru rządów. Pomija milczeniem fakt, że ktoś wybrał tych ludzi na najwyższe stanowiska w wolnej RP”

About kataryna

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *