Pospieszalski vs Morozowski

Dziennikarska blogomania zatacza coraz szersze kręgi, dzisiaj odkryłam nowe miejsce gdzie blogują m.in. Paweł Wroński (a ten dlaczego nie na bloxie?), Kazimiera Szczuka, Janusz Rolicki, Krzysztof Leski i Jan Pospieszalski. I właśnie u tego ostatniego znalazłam historyjkę stawiającą Andrzeja Morozowskiego w bardzo nieciekawym świetle.

Jan Pospieszalski: „Jakby nie patrzeć panowie Morozowski i Sekielski poszli w tę zabawę. Mam wrażenie że bawi ich bardziej robienie polityki niż jej opisywanie. W przypadku Morozowskiego nic w tym dziwnego. Ambicje wpływania na bieg wydarzeń dały o sobie znać już 9 lat temu podczas przygotowywyania przez Jacka Łęskiego i Rafała Kasprowa artykułu „Wakacje z Agentem” – kto nie pamieta – chodziło o spotkania Aleksandra Kwaśniewskiego z rosyjskim agentem Ałganowem. Andrzej Morozowski gdy tylko dowiedział się że „Życie” szykuje ten materiał – pobiegł do min Siemiatkowskiego i doniósł co trzeba.”

Igor Janke: „Nie przesadziłeś Janek z tym Andrzejem? Pamiętaj, że tak samo nagrywali niedawno Platformę i wtedy wszyscy uważali, że to jest ok. A PiS bardzo chwalił niezależne dziennikarstwo.”

Jan Pospieszalski: „Nie przesadziłem. Są papiery! Kłopot w tym że w „branży” wielu wiedziało tym donosie. Paweł Sienicki na procesie zeznawał w tej sprawie, … oczywiście wiedzą obaj autorzy czyli oskarżeni w procesie, a i pewnie ówczesny naczelny Tomasz Wołek. W aktach procesu są zeznania.”

***

Przejdzie bez echa?

Jednak nie przejdzie bez echa. Dzisiaj o oskarżeniach Pospieszalskiego pisze na pierwszej stronie Dziennik, sprawa ma także ciąg dalszy tam gdzie się zaczęła, czyli na blogu Pospieszalskiego w Salonie24. „Faktów” nie oglądałam więc nie wiem czy sam Morozowski się odniósł do coraz poważniej brzmiących zarzutów czy też uznał, że całą sprawę załatwi głupawym żartem „Czekam aż mnie Pospieszalski oskarży, że to co robiłem, robiłem na zlecenie Mossadu, bo przecież nie ukrywam, że mam żydowskie pochodzenie”. Otóż nie załatwi bo słowa Pospieszalskiego potwierdzają obaj autorzy „Wakacji z agentem”, a także ich ówczesny szef Tomasz Wołek.

Rafał Kasprów: „Andrzej Morozowski potwierdził mi w prywatnej rozmowie, którą odbyliśmy kilka lat temu, że rozmawiał ze Zbigniewem Siemiątkowskim, że „Życie” przygotowuje publikację dotyczącą Kwaśniewskiego. Andrzej tłumaczył mi, że Siemiątkowski wiedział o przygotowywanej publikacji. (…) Do dziś mam żal do Morozowskiego, że wiedzę tę ukrywał, mimo, że była ona ewidentnym dowodem w sprawie, a prezydent zaprzeczał, że wiedział o przygotowywanej publikacji.”

Jacek Łęski: „Podczas procesu chcieliśmy udowodnić, że Kancelaria Prezydenta unikała rozmowy z nami, bo wiedziała, że szykujemy artykuł o kontaktach Aleksandra Kwaśniewskiego z agentem Ałganowem. Osobiście uważam, że rozmowy orozowskiego z Siemiątkowskim na temat „Wakacji z agentem” to było świństwo”.

Na blogu Pospieszalskiego Kasprów wrzuca zresztą kolejny kamyczek do ogródka Morozowskiego, przypominając sprawę plotek na temat powiązań Jacka Żakowskiego z J&S, Żakowski usiłował dojść kto skąd się te plotki biorą i tutaj znowu pojawia się Morozowski i Siemiątkowski.

Rafał Kasprów: „Dla mnie w sprawie relacji Andrzeja z Siemiątkowskim nie mniej istotny jest również inny wątek a mianowicie nieprawdziwych oskarżeń pod adresem Jacka Żakowskiego generowanych przez Andrzeja („Polityka”, 13.11.2004 s 106, „Śledztwo we własnej sprawie”). (…) Twoje [Andrzeju Morozowski] relacje z byłym szefem służb specjalnych mają prawo zastanawiać innych i to nie tylko Jana Pospieszalskiego ale też ludzi z „innej bajki” niż Janek. Pozwolisz, że przytoczę fragment artykułu Jacka Żakowskiego, którego chyba o spisek z Jankiem Pospieszalskim nie podejrzewasz (…) To też była tylko Twoja „prywatna rozmowa” z szefem służb specjalnych mającym, tak jak w naszym wypadku, bezpośredni interes w prowadzeniu takich dziennikarskich rozgrywek. Mam nadzieję, że na tych dwóch prywatnych rozmowach sprawa się kończy.”

***

fragment artykułu Jacka Żakowskiego „Śledztwo we własnej sprawie” (Polityka)

Zadzwoniłem więc do byłego szefa wywiadu. Obruszył się na moje pytanie.
– To była prywatna rozmowa.
– Panie ministrze, ktoś szyje mi buty. Próbuję dojść kto i dlaczego to robi?
– Nie mogę panu powiedzieć.
– A może mi pan powtórzyć, jakie były zarzuty?
– Pytano, czy wiem coś o pana związkach z J&S. Podobno pracował pan w „Zwierciadle” i dostał pan jakieś nagrody.
– Ktoś rozsiewa te kłamstwa na mój temat. Niech mi pan pomoże dojść źródła.
– Mogę tylko powiedzieć, że to jest osoba z grupy byłych dziennikarzy radiowych, którzy o coś mają do pana pretensję.
Zadzwoniłem do podpisanej pod listem byłej dziennikarki radiowej – dziś gwiazdy programów informacyjnych prywatnej telewizji [Monika Olejnik? – kat]. – Próbuję dojść, skąd się wzięła plotka na temat moich związków z J&S.
– Nie mam pojęcia, skąd się wzięła ta plotka. Ja wzięłam ją za informację, bo tak zredagowany list przedstawili mi koledzy do podpisu, którzy sprawdzali informacje. Najwyraźniej sprawdzili niedokładnie.
– A którzy koledzy?
Powiedziała, że blisko źródła był Andrzej Morozowski – kiedyś jej kolega ze stacji radiowej, a dziś czołowy dziennikarz informacyjny tej samej telewizji. To był jakiś krok naprzód. Dodzwoniłem się do Andrzeja Morozowskiego.
– Szukam autora listu i źródła informacji o moich związkach z J&S.
– To ja pisałem list i tę informację sprawdzałem.
– Skąd wziąłeś informację, że kilkakrotnie dostałem nagrodę „Zwierciadła”?
– Z Internetu. Szukałem przez hasła Zwierciadło – Żakowski w wyszukiwarce Yahooo. Wyskoczyło mi, że kilka razy dostałeś.
– Dlaczego tam szukałeś?
– Bo słyszałem plotki, że pracowałeś w „Zwierciadle”. To się nie potwierdziło.
– A gdzie je słyszałeś?
– Od dziennikarzy.
– Pamiętasz od kogo?
– Nie mogę ci tego powiedzieć.
– Chciałbym pójść po tej nitce do prawdy.
– To ja ci nie pomogę.
Zrozumiałem, że sprawa jest raczej beznadziejna.”

***

Andrzej Morozowski naprawdę ma się z czego tłumaczyć. Ale oczywiście nie musi i zapewne nie zamierza. Niech się jednak nie oburza, że nie każdy mu wierzy na słowo gdy zapewnia, że Milan Subotić czy Donald Tusk nie wiedzieli z wyprzedzeniem o taśmach Beger. Bo naprawdę trudno uwierzyć, że jest wobec nich bardziej dyskretny niż był wobec Siemiątkowskiego. Łęski podsumował: „AM zachował się lojalnie wobec Siemiątkowskiego, a po świńsku w stosunku do nas. I tyle”. Bardzo brutalne ale chyba nie można mu odmówić racji. I naprawdę nic nie poradzę, że trudno mi będzie teraz zaufać Morozowskiemu.

No i kto by pomyślał, że „piąta władza” zacznie tak skutecznie przełamywać monopol czwartej. Coraz trudniej przemilczać niewygodne tematy, bo to czego zapewne nikt by nie przyjął do druku można dzisiaj napisać w blogu i poinformować opinię publiczną o tym co się przed nią latami ukrywało bo przecież „po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy”. Dzisiaj babci cieszyć się coraz trudniej, zwłaszcza babci z dostępem do internetu. Zawsze może niechcący gdzieś wdepnąć i dowiedzieć się czegoś, czego by pewnie wiedzieć nie chciała o ludziach, których przyjemnie byłoby szanować, a których z taką wiedzą szanować nie sposób. Ja na przykład od poniedziałku mam problem z Andrzejem Morozowskim i wcale mi nie jest z tym przyjemnie. Ale bardzo się cieszę, że coś się zmienia i o pewnych sprawach zaczyna się wreszcie mówić. A w kolejce czekają przecież taśmy Gudzowatego. Być może znowu – jak w aferze Rywina – Michnik niechcący uruchomi proces, którego nie da się zatrzymać.

About kataryna

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *