Z medialnych relacji można odnieść wrażenie, że taśma Oleksego to tylko zbiór towarzyskich niedyskrecji, może zabawnych ale niezbyt ważnych bo jakie znaczenie ma wyfiokowana Jola i jej beza czy to że Olejniczak nie zna języków? Przesłuchajcie jednak taśmę a czeka Was wielka niespodzianka, okazuje się bowiem, że dziennikarze pominęli to co jest na tej taśmie najważniejsze, co było celem tego spotkania i co jest naprawdę mocne.
Myślałam, że już mnie nic nie zdziwi ale to co zrobili dziennikarze z działu śledczego Dziennika to jest majstersztyk. Wyłapać z całej rozmowy te wszystkie wstawki o liftingach, brzytwie, narcyzie a całkowicie pominąć prawdziwe mięso – to trzeba umieć. Na szczęście dziennikarzy mamy zdolnych więc udało się sensacyjną – moim zdaniem – rozmowę przedstawić jako pijackie ploteczki. Taśma jest bardzo męcząca do słuchania,bardzo długa (prawie trzy godziny, ja zmęczyłam dopiero jedną), miejscami niewyraźna, łatwo się pogubić ale nie jest to bynajmniej zapis luźnych uwag Oleksego na temat lewicy, to co znamy z mediów to właściwie wątki poboczne tej rozmowy, która poświęcona jest przede wszystkim intrydze wymierzonej w Millera. Nie podejmuję się spisania całej rozmowy, ani nawet omówienia jej, kto chce niech sam posłucha, na zachętę fragment:
Aleksander Gudzowaty: Moje zdanie jeżeli chcesz znać, to Kwaśniewski szykował coś na Millera, ale coś poważnego moim kosztem. Moim, Kulczyka, Staraka i Krauzego ale nie wyszło mu trochę, ale najważniejsze to, że Miller prosił żeby sprawę wyciszyć, Miller prosił. A Ungier mnie prosił, radził mi, żebym udokumentował to i ja to zrobiłem. (…) Oni chcieli premiera obalić moim kosztem. (…) Miller był o sprawie informowany, byłem u niego w kancelarii, on mnie przepraszał, jego syn mnie przepraszał, nie mógł przeciwdziałać przeciwko swojemu, co mnie ten wasz pałac interesował, dworzanie kurwa śmieszni.(…) Miller do mnie zadzwonił jak tą plotkę [że młody Miller bierze] się dowiedział od Siemiątkowskiego, ja do niego pojechałem, pogadaliśmy se trochę, on mi powiedział, że jest taka plota [że młody Miller chciał łapówkę od Gudzowatego], ustaliliśmy dzięki inteligencji gdzie to było i kto tam był i ja napisałem list, Ungier mi poradził, żeby napisać list do prezydenta, do ministra Siemiątkowskiego i do premiera, ja ten list napisałem, panowie mnie poprosili, od razu, i proponowali, żeby to zlikwidować. (…) [premier Miller] mnie prosił, żeby tego listu nie publikować bo go zniszczy. A jeszcze przedtem mnie Siemiątkowski przepraszał u Urbana za plotkę jaką sfabrykował Zarząd Wywiadu, i jeszcze on mi mówi, że on nie mógł tego nie przekazać premierowi (…) Ktoś chciał przy mojej pomocy obalić premiera Millera, ja żartując mówię do tego idioty, bo to jest idiota, ten Siemiątkowski, „To wygląda na zamach stanu przez pana robiony”. „Tak? Muszę się temu przyjrzeć” – taka była jego reakcja, słowo honoru. „A czy może pan to zniszczyć?”. Ja mówię „Zastanowię się jak mi Miller powie”. A Miller mi powiedział, żebym to zniszczył. (…) Oni [adresaci wyżej wspomnianych listów Gudzowatego] twierdzą, że zgubili [listy od Gudzowatego] a ja nie zniszczyłem [listów] właśnie po to, żeby nie usłyszeć po trzech latach, że przystąpiłem do spisku. (…) Oni zrobili błąd, że moje nazwisko użyli.
Józef Oleksy: To naprowadza na fałszywy trop. I to może być całkiem świadomy ruch. (…) Ja cię przyszedłem ostrzec żebyś cyzelował precyzyjnie przekaz publiczny ponieważ być może przypadkowo ale skręca to w twoją stronę jako tego który wywołał temat. Leszkowi to bardzo pasuje bo on natychmiast w telewizji powiedział, że no proszę państwa, najpierw mu ktoś posłał Rywina, potem… (…) to wobec tego – odbierz to dobrze – ty błądzisz popierając go i publicznie mówiąc, że ubolewasz nad próbą zamachu na niego a po drugie on jest dupek, że powtórzył publicznie dwukrotnie, że wyklucza rolę prezydenta (…) bo jeżeli służby wywołały to służby już nie są dawno bezpańskie i nigdy nie były bezpańskie (…) Wczoraj mu powiedziałem „Lesiu, jak ty mogłeś tak jednostronnie patrzeć, to ty nie wiedziałeś, że Siemiątkowski jest podległym ci ministrem ale duszą jest w pałacu, nie wiedziałeś o tym?” „No wiesz, w służbowych sprawach to ja muszę trzymać się formalnej drogi”. Pierdoli głupoty. W związku z tym nikt mnie nie przekona, że rzeczy w wykonaniu Siemiątkowskiego były tylko za wiedzą Millera, bądź były wymysłem schizofrenicznym samego Siemiątkowskiego, to jest konfabulant w ogóle z natury. W związku z tym jak Lesio opowiada publicznie nie pytany, że wyklucza udziału Aleksandra Kwaśniewskiego, po pierwsze się boi być może, bo już i tak zaognił te ataki na niego publiczne, bądź się dogaduje z nim, bo u Leszka wszystko jest możliwe, bądź dostał taki sygnał, żeby przestał atakować Olusia dlatego, że w ten sposób zagmatwa sam się w sprawę, dlatego, że jeśli się będą trzymać tezy, że służby – a one są ewidentnie tutaj – bo to Luks, Siemiątkowski i Bóg wie kto jeszcze, to z czyjego zlecenia, na czyj obstalunek działają, to pytanie jest podstawowe i prokuratura właśnie powinna tym tropem pójść (…)
I co, nie ciekawsze niż to co znamy z mediów? A to tylko mały fragment. Rozmowa jest naprawdę mocna, nic dziwnego, że się „Oluś” zdenerwował i w te pędy wraca do polityki bo to mu ułatwi obronę. Media go nie skrzywdzą a prokuraturze zwiąże ręce bo trudniej nękać czynnego polityka opozycji niż prywatną osobę. W wywiadzie dla Gazety już zapowiedział, że ewentualne śledztwa uruchomione na podstawie taśm mu się nie spodobają. „Ciąganie mnie teraz po prokuraturach uznałbym za skandaliczne pogwałcenie moich praw”.
Rozmowa Gudzowaty-Oleksy w tych fragmentach, które media przemilczały wcale nie jest zabawna, jest bardzo ponura, tak jak ponure jest gangsterskie państwo o którym rozmawiają. Żałośnie brzmią wczorajsze słowa Kwaśniewskiego o „podsłuchach, inwigilacji, szczuciu” w kontekście tego i innych fragmentów rozmowy, której jest głównym bohaterem. Nie rozumiem tylko dziennikarzy, którzy z tej taśmy wybrali to co wybrali i udają, że reszta nie istnieje. Jeśli w kolejnych wydaniach nie będzie nic na temat właściwego przedmiotu rozmowy Gudzowaty-Oleksy będę musiała ze smutkiem przyjąć, że od czasu Charkowa niewiele się w mediach zmieniło – nadal obowiązuje okres ochronny na Kwaśniewskiego.
Nie jest dobrze 🙁