Piwowskiego ucieczka do przodu

„Jest to [wyznanie Piwowskiego na temat współpracy z SB opublikowane w Newsweeku] utrzymane w konwencji dowcipu, ale sprawa chyba aż tak dowcipna nie jest. W najbliższych dniach ukaże się publikacja jednego z pracowników z IPN, która naświetli przypadek Marka Piwowskiego i jego oficera prowadzącego, od nieco trochę innej strony – tzn. tej, która zachowała się w dokumentach i znowu będziemy mięli do czynienia z sytuacją, w której jedni będą uważali, że to Marek Piwowski powiedział prawdę, mówiąc o tej dość kabaretowej historii. A inni będą raczej skłonni wierzyć dokumentom i z takimi sytuacjami będziemy mięli do czynienia bardzo często, bo już z nią mamy do czynienia. To nie będzie żadna nowość.”

Antoni Dudek

No i już wiemy skąd to nagłe wyznanie po latach. Markowi Piwowskiemu zebrało się na szczerość nieprzypadkowo, po prostu uprzedził to co nieuchronne i zawczasu przedstawił swoją wersję. Wkrótce dowiemy się co na temat Krosta mówią dokumenty, zakładam, że żaden historyk nie zainteresowałby się przypadkiem tak banalnym jakim go opisują Piwowski i jego oficer prowadzący bo cóż to za temat na naukową książkę? W papierach Piwowskiego musi być coś ciekawszego jeśli komuś się chciało po nie sięgać i uznał je za warte opisania. Zobaczymy.

W całej tej historii najbardziej interesuje mnie sprawa filmu „Uprowadzenie Agaty”, bardzo jestem ciekawa czy przeszłość i esbeckie znajomości Piwowskiego miały wpływ na to, że ten film powstał. Szczęściarz Piwowski bez problemu znalazł pieniądze na film, między innymi od Budimexu. Przy okazji premiery filmu prezes Grzegorz Tuderek (swego czasu SLD) dzielił się pomysłami na kolejne filmy, dziwnym trafem wszystkie tematycznie zbieżne z kampaniami w których maczały palce specsłużby:

„Dyrektor Budimexu Grzegorz Tuderek powiedział, że będzie nadal zajmował się filmami. – Niedługo przeczytam scenariusz oparty na przeżyciach Anastazji P. – stwierdził. – Później, być może, powstanie film „Afera Telegraf”. Namawiam Macieja Zalewskiego na scenariusz i wstępnie się zgodził. Pierwsza scena będzie taka: Zalewski w Nowym Jorku w barze, lekko podpity, a korespondent polskiej gazety wyciąga od niego informacje na temat Telegraf s-ka.” (Piotr Najsztub „Monika zadowolona z Uprowadzenia Agaty”, Gazeta Wyborcza)

Film „Uprowadzenie Agaty” był strasznym gniotem ale gniotem bardzo użytecznym w wielomiesięcznej nagonce na Kerna. Dzisiaj, gdy już wiemy o agenturalnej przeszłości Piwowskiego, warto przyjrzeć się kulisom powstania tego filmu, kto był jego pomysłodawcą, kto pomógł w tak krótkim czasie zebrać fundusze na jego realizację, czy Tadeusz Zakrzewski i jego kumple z esbecji pomogli Piwowskiemu koncepcyjnie lub organizacyjnie. Może jakiś dziennikarz śledczy się tym zainteresuje? O to, że Piwowski brał udział w nagonce na niego mówi w wypowiedzi dla Rzepy sam Kern („Nie miałem wątpliwości, że film został zrobiony na zamówienie polityczne. W tym czasie byłem na celowniku za przeforsowanie w Sejmie uchwały o odebraniu PZPR majątku. Piwowski w mediach nakręcał machinę przeciwko mnie”) a także jego córka, Monika, sprawczyni całego zamieszania („W szkalowanie ojca zaangażowało się kilka redakcji. Uważam, że uczestniczył w tym także Piwowski”). Aż się prosi pociągnąć ten wątek i ustalić jaką rolę odegrały media w tej kampanii, na początek można porozmawiać z samą Kernówną, która była wtedy w centrum wydarzeń i z pewnością ma dużo do powiedzenia. Nie sądzę jednak, żeby ją ktoś pytał o wspomnienia. Tak jak nikt nie pyta dziennikarza Jerzego Skoczylasa o to skąd się wziął w szafie Lesiaka jako autor książki Anastazji P. „Erotyczne immunitety” (cytat za Gazetą Wyborczą „Kolejny z utajnionych funkcjonariuszy UOP zeznawał, że ustalił, iż to nie Domaros napisała książkę „Erotyczne immunitety”, lecz dziennikarz Przemysław Ćwikliński z „Nie” i Jerzy Skoczylas z Krakowa, zaś głównym jej „promotorem i orędownikiem powstania” był Jerzy Urban. Inny świadek informował prokuraturę, że Urban zdecydował się nie publikować tej książki w swoim wydawnictwie. Ostatecznie zrobiła to oficyna BGW, dla której publikacja była finansowym sukcesem.”), to też była przecież niezła akcja rozgrywana przez neoesbecję w celu skompromitowania prawicy.

Nic dziwnego, że dziennikarze nie lubią jak się ich z przeszłości rozlicza. Niektórzy nie potrzebują teczki, żeby mieć się czego wstydzić.

About kataryna

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *