Łamanie dziennikarskich sumień

„Wpis Ewy Milewicz na blogu stawia mnie w trudnej sytuacji. Bardzo cenię Ewę i rozumiem jej postawę. Poczucie solidarności nakazywałoby uczynić tak jak ona (choć Ewa zastrzega, że od nikogo takiej postawy nie wymaga). Jednak w tej sprawie postąpię odwrotnie. (…) Mam jednak problem, niedawno napisałem, że skoro wiele grup zawodowych traktowanych jako zawody zaufania publicznego zostało zmuszonych do złożenia oświadczeń nie rozumiem dlaczego dziennikarze mieliby być z tego wyłączeni. Sam to napisałem kilka miesięcy temu i niestety nie mogę zmienić zdania z powodu postępowania Ewy.”

Paweł Wroński


Większość dziennikarzy nie ma powodu wstydzić się swojej przeszłości. Wielu świetnie rozumie dlaczego wykonując zawód zaufania publicznego muszą podlegać o wiele ostrzejszym rygorom. Wielu rozumie także, że szacunek i zaufanie czytelnika są dla dziennikarza najważniejsze, a skoro aż 57% badanych jest za lustracją dziennikarzy to środowisko dziennikarskie nie może tego ignorować. Nie każdego upokarza podpisanie oświadczenia lustracyjnego, a nawet wśród tych, którzy lustracji dziennikarzy nie popierają i podpisywanie oświadczeń odbierają jako upokorzenie będzie sporo takich, którzy mimo to uznają, że powinni podporządkować się obowiązującemu prawu. Są wreszcie i tacy, którzy uznają, że niepodpisanie oświadczenia lustracyjnego to zbyt duże ryzyko i bojąc się przyszłych konsekwencji odmowy, woleliby je podpisać niż strugać buntownika.

Oni wszyscy nie mają dzisiaj lekko.

kraj_a_52.F

Rzepa pisze, że kierownictwo Gazety Wyborczej rozesłało do dziennikarzy list z instrukcją jak skutecznie migać się od lustracji. Na początek – nie odbierać listów z redakcji. „Jeśli wydawca wyśle pismo, ale dziennikarz go nie odbierze, nie jest powiadomiony. A więc nie powstaje dla niego obowiązek lustracyjny. To może trwać parę tygodni. Czekamy na decyzję Trybunału”. Więcej cennych rad znajdzie się zapewne na antylustracyjnym portalu, który wkrótce uruchomi Gazeta. Można oczywiście kombinować z nieskończoność, dla antylustracyjnych gigantów wersja hard – wymeldowujesz się z domu, nie przychodzisz do redakcji, artykuły wysyłasz mailem z kafejki internetowej, kasę wysyłamy na poste restante przez Western Union. Wszystko można. Choć naiwnie myślałam, że istotą obywatelskiego nieposłuszeństwa jest prowadzenie akcji odmowy z otwartą przyłbicą i ponoszenie wszystkich tego konsekwencji a nie śmieszne zagrywki z nieotwieraniem listonoszowi. Żałosne.

Niech sobie zresztą będzie żałosne, cała ta walka o prawo agentów do wykonywania zawodu dziennikarza jest żałosna. To co jest jednak w niej niepokojące, to to że pod pretekstem obrony dziennikarskich sumień, tak naprawdę te sumienia łamie, wywierając nieznośną presję na dziennikarzy z grup, które wymieniłam wcześniej. Czy dziennikarz Gazety po otrzymaniu tego listu będzie rzeczywiście czuł, że sprawa lustracji to jego osobista decyzja czy raczej dostał czytelny sygnał jakie jest stanowisko redakcji i wskazówkę jak ma się zachować? „Co robimy na razie” – takie sformułowanie w korespondencji od szefa sugeruje raczej propozycję nie do odrzucenia. Oczywiście cytowany na wstępie Wroński może się lustrować do woli i nic mu za to nie zrobią ale czy mniej znani dziennikarze antylustracyjnych mediów mogą mieć pewność, że ich dzisiejszy gest lustracyjny pozostanie bez wpływu na ich pozycję w redakcji? Po lekturze wywiadu z Romanem Graczykiem mogą mieć uzasadnione wątpliwości.

Roman Graczyk: „Zostałem zmuszony do odejścia z Wyborczej po tym, jak ostro skrytykowałem jej sposób pisania o lustracji. (…) Powodem rozstania były moje poglądy lustracyjne. Rzeczywistym, bo formalny wyglądał inaczej.(…) Zostałem zmuszony do odejścia po tym, jak wygłosiłem – zresztą na wewnętrznym forum redakcji – ostrą krytykę sposobu pisania o lustracji w Gazecie. (…) Nie mogłem się pogodzić z narastającą manipulacją faktami. To już nie jest dziennikarstwo, tylko regularna antylustracyjna propaganda. (…) Z pewnością [Gazeta nie informowała, tylko dezinformowała w tekstach o lustracji]. I czyniła tak do ostatnich miesięcy (np. sprawa słynnej instrukcji gen. Kiszczaka, rzekomo nakazującej włączać informacje z innych źródeł do raportów agentów).” (fragmenty wywiadu dla Ozonu)

Świadectwem odwagi i niezależności będzie zatem raczej złożenie na ręce Adama Michnika oświadczenia lustracyjnego niż przyłączenie się do frontu odmowy. Odważnych pewnie nie będzie wielu bo los Graczyka, zwłaszcza w zestawieniu z losem Maleszki, wskazuje, że podskakiwanie w sprawie lustracji jest wysoce niewskazane. Nie dotyczy to oczywiście tylko Gazety, także innych mediów, których redaktorzy naczelni i największe gwiazdy udzielają się w antylustracyjnej kampanii. Oni wszyscy mają łatwo, mogą sobie pozwolić. Ale jeśli wywierają taką ogromną presję na swoich szeregowych dziennikarzy, to każdemu z odmawiających złożenia oświadczenia lustracyjnego powinni wręczać dziesięcioletnią gwarancję zatrudnienia. Dla bezpieczeństwa. Bo o ile nikt nie zwolni Milewicz, Żakowskiego, Lisa czy Olejnik to zwykły dziennikarz odmawiający złożenia oświadczenia lustracyjnego staje się na 10 lat zakładnikiem tego wymuszonego gestu bo pracować może wyłącznie w antylustracyjnych redakcjach. Ma zamkniętą drogę do mediów publicznych i do wielu redakcji gdzie dziennikarza z zakazem publikowania (nawet jeśli ten zakaz będzie tylko na papierze i bez praktycznych sankcji) nie przyjmą. Ale takie drobiazgi pewnie nie zaprzątają głowy bojowników. Za rok przy kolejnej redukcji etatów nikt się nie będzie zastanawiał gdzie znajdzie pracę zwalniany właśnie z powodu cięć budżetowych dziennikarz z „buntem lustracyjnym” w CV i zakazem pracy.

Antylustracyjna szopka odbywa się kosztem zwykłych dziennikarzy, na których formalnie lub nieformalnie wywierana jest ogromna presja aby zachowali się często sprzecznie ze swoim sumieniem (i oczekiwaniami czytelników, w większości popierających lustrację dziennikarzy), na domiar złego to oni poniosą wszystkie koszta tej akcji obrony agentury w mediach (przykro mi ale hamowanie lustracji dziennikarzy to obrona agentury w mediach i już). Takie łamanie sumień jakoś nikomu nie przeszkadza. Naprawdę godzi się wymuszać na uczciwych dziennikarzach łamanie prawa aby kilku maleszków mogło spać spokojnie? Nie wydaje mi się.

About kataryna

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *