Grzegorz Schetyna: Oni jeszcze przed zaprzysiężeniem, czyli rozpoczęciem funkcjonowania, przed początkiem kadencji, oni korumpują przedstawiciela drugiej strony i składają mu korupcyjną ofertę i przeciągają go na swoją stronę, żeby zmienić werdykt wyborczy i to im się udało. I dlatego będziemy zawiadamiać prokuraturę ws. popełnienia przestępstwa.
Grzegorz Schetyna chce nasyłać prokuratora na polityków, którzy po wyborach zmieniają partię, a wtóruje mu w tym były minister sprawiedliwości. Andrzej Lepper miał mniejszy tupet i swoich parlamentarzystów dyscyplinował bardziej prymitywnie – wekslami. Każdy kandydat na posła lub senatora musiał złożyć w partii weksel na ponad pół miliona złotych, na wypadek gdyby kiedyś przyszło mu do głowy zdradzić partię i przejść do innej. I nawet działało, dopóki się zwolennicy praworządności nie wtrącili. Ówczesny marszałek Sejmu Marek Jurek zaskarżył weksle Samoobrony do Trybunały Konstytucyjnego jako niezgodne z ustawą zasadniczą, a po tym jak Trybunał umorzył postępowanie z przyczyn formalnych (koniec kadencji) ponownie wniósł je następca Jurka na fotelu marszałka – Bronisław Komorowski. Komorowski argumentował, że mające zapobiegać zmianie partii weksle są niezgodne z Konstytucją, która ”zapewnia wolność tworzenia i działania partii politycznych”, a partie polityczne „zrzeszają na zasadach dobrowolności i równości”. Wekslami zajmował się także sąd, ostatecznie uznając je za nieważne z mocy prawa. „Są one niezgodne z ustawą o partiach politycznych, która stanowi, iż każdy ma prawo z partii wystąpić; to prawo nie może być w żaden sposób uwarunkowane zapłatą jakiejkolwiek kwoty”.
Dzisiaj Schetyna i wtórujący mu w czczych groźbach były minister sprawiedliwości Borys Budka postanowili zawstydzić Leppera, nasyłając prokuratora na radnego, który po wyborach zmienił partię z powodu, dla którego ludzie zazwyczaj zmieniają partie – bo zmiana mu się opłaciła. Bardzo kibicuję wzmożonej moralnie Platformie w oryginalnym pomyśle na utrzymywanie partyjnej jedności, jak przetrą tę ścieżkę będzie można w podobny sposób rozprawić się z prawie każdym politykiem, wszak zawsze zmieniają partie dla jakiejś korzyści, jeśli nie materialnej to osobistej, a za taką można uznać nawet większą przychylność mediów. Sama Platforma przez ostatnie lata była chyba największym beneficjentem partyjnych zdrad, dla niektórych uciekinierów z innych partii tworzyła nawet specjalne rządowe stanowiska, będzie się działo, jeśli każdy taki transfer będzie teraz badał prokurator.
Borys Budka chyba rozumie absurdalność pomysłu swojego szefa i przeczuwa porażkę – w końcu jest prawnikiem – ale nie przeszkadza mu to dzielnie brnąć za szefem w bzdurę. Ma już nawet narrację na wypadek wielce prawdopodobnego umorzenia śledztwa, będzie to – tak, zgadliście – wina Ziobry. Ale sprawa nie jest beznadziejna „Jeżeli prokuratura tę sprawę umorzy, to oczywiście może ona zostać podjęta wówczas, gdy prokuratura będzie pod niezależnym nadzorem, a nie polityka PiS”. Nie wyjaśnia tylko, w jaki sposób zmusi tego niezależnego prokuratora do zajęcia się partyjną hucpą. Może więc jednak „tylko” komisja śledcza ws. Kałuży?