UE martwi się rosnącym w Polsce autorytaryzmem, od kiedy rząd pod wodzą konserwatywnego Prawa i Sprawiedliwości objął władzę w listopadzie. Tłamszenie mediów przez polski rząd musi być jasno potępione w opinii, jaką przedstawi Frans Timmermans. Wzywamy go do powtórzenia zaniepokojenia UE niezależnością mediów.
Reporterzy bez Granic
Kilka tygodni temu Reporterzy bez Granic obniżyli pozycję Polski w Światowym Rankingu Wolności Prasy, spadliśmy z 18. miejsca na 47. Podobno wina PiSu.
Organizacja nie ujawnia autorów rankingu, nie odpowiada też na żadne pytania związane z metodologią, wiadomo jedynie, że oparła go na doniesieniach od polskich dziennikarzy, prawników i obrońców praw człowieka, a poza ogólnikowym stwierdzeniem, że „wolność polskich mediów i pluralizm są w niebezpieczeństwie”, nie dostajemy żadnego rzeczowego uzasadnienia. Jeśli więc komuś nie wystarcza dość prymitywna radocha, że znowu „krytykujo nas zagranico”, to nawet nie ma się jak odnieść do ogłoszonego rankingu. Poza oczywistym pytaniem – jak to jest możliwe, że ranking podsumowujący rok 2016 jest ogłaszany już po pierwszym kwartale? Logicznie rzecz biorąc, ranking musi być podsumowaniem 2015 roku, czyli 10,5 miesięcy rządów Ewy Kopacz i 1,5 miesiąca rządów Beaty Szydło?
Za „pierwszego PiSu” media podniecały się raportem o mediach publicznych w Polsce firmowanym przez szacowną polską organizację, choć wystarczyło się dokładnie wczytać w raport, żeby się dowiedzieć, że pracami kierował – bezstronnie i apolitycznie – kandydat PO na europosła. W części ilościowej raportu dowodzono, że Pis jest faworyzowany w mediach bo autorzy stoperem zliczali czas antenowy poświęcony każdej partii. Tym samym jako dowody faworyzowania zaliczali też każdy krytyczny materiał o PiSie. Bo liczono tylko minuty, taki urok automatyzmu. Raport z badań ilościowych był uzupełniony badaniem jakościowym (czy raczej „jakościowym”), w którym królowały komentarze w rodzaju:
„Spotkanie Tadeusza Truskolaskiego, kandydata PO na prezydenta. Znów najgorsza realizacja – ciasne pomieszczenie, kamera wędruje po mikrofonach, banerach, dziennikarzach oraz stojących, smutnych panach – kolegach partyjnych kandydata, którzy nawet nie udają, że go słuchają.” (jak rozumiem to telewizja wybrała kandydatowi to ciasne pomieszczenie i ustawiła koło niego tych smutnych panów co go nie słuchali)
„Marek Kozłowski, kandydat PiS na prezydenta, odpiera zarzuty PO. Kiedy działo się zło, jego we władzach nie było. Mało przekonywujący, mimo że trzyma jabłko w dłoni.” (przy tej uwadze z jabłkiem zaczęłam wątpić, że to wszystko na serio)
„Adamowicz nie chciał skomentować ataku PiS, wypowiedział się radny PO. Materiał skręcono w nocy i radny wyglądał wyjątkowo nieatrakcyjnie. Do tego prezydenta Gdańska określono jako człowieka „związanego z PO”. Zabrzmiało to jakby związek z PO był ujmą na honorze lub przestępstwem. Paweł Adamowicz jest członkiem PO.” (czyja to wina, że radny w nocy źle wyglądał? i skąd ta paranoja, że „związany z PO” brzmi jak ujma na honorze lub przestępstwo?)
„Konferencja Pawła Adamowicza (PO), który zarzucił PiS prowadzenie negatywnej kampanii. Argumenty przedstawione rzetelnie i zwięźle, jest odpowiedź na najczęściej padające zarzuty ze strony opozycji. Szkoda, że TVP nie dała wypowiedzieć się Adamowiczowi gdy te materiały puszczała na antenie. Adamowicz przegrał tę kampanię medialnie nie tylko za sprawą TV, ale i na własne życzenie. Szefem jego kampanii i sztabu wyborczego jest młody poseł, który sam musi się jeszcze nauczyć funkcjonowania w mediach.”(„argumenty przedstawione rzetelnie i zwięźle”, „szkoda, że TVP nie dała się Adamowiczowi wypowiedzieć”, „Adamowicz przegrał tę kampanię…” – czy to jest chłodna i neutralna analiza dziennikarskiego materiału czy komentarz osoby wyraźnie zaangażowanej emocjonalnie po jednej stronie?)
„Materiał z krakowskich Targów Książki, gdzie Jarosław Kaczyński podpisywał książkę „O dwóch takich…” w ogromnym tłoku, znacznie większym niż tacy autorzy jak Joanna Chmielewska! Krótkie, pochwalne wypowiedzi anonimowych czytelników.” (skandal, Kaczyński nawet Targi Książki zawłaszcza! A za tłum większy niż u Chmielewskiej należał mu się od neutralnego obserwatora ten wykrzyknik)
„Dziennikarze TKW pogubili się, podobnie jak większość mieszkańców, kiedy K. Marcinkiewicz mówi coś jako kandydat PiS, a kiedy jako najwyższy urzędnik ratusza.” (neutralny obserwator nie ogranicza się tu do obserwowania mediów, zaobserwował także „większość mieszkańców” i donosi, że się pogubili – bardzo bezstronny komentarz dotyczący wyłącznie mediów i absolutnie nie zdradzający osobistego stosunku obserwatora do Marcinkiewicza)
„Kazimierz Marcinkiewicz codziennie jest tam, gdzie są kamery i mikrofony: (…) obietnice lepszej przyszłości: unijnego wsparcia dla budowy metra (23.10), razem z premierem i ministrem odpowiedzialnym za rozdział unijnych środków, co sugeruje, że jeśli będzie nie ten prezydent miasta, to kto wie, czy rząd da pieniądze na metro.” (tutaj też nie widać czy i jaki stosunek ma niezależny obserwator do Marcinkiewicza i PiSu a jego skojarzenie, że pokazanie premiera obok Marcinkiewicza sugeruje, że jak Kazik nie wygra to pieniędzy na metro nie będzie jest tak naturalne i oczywiste dla każdego, że po prostu musiało trafić do raportu)
W prezentowanym jako neutralny raporcie, sposób przedstawiania Kaczyńskiego przez TVP oceniał Wojciech Mazowiecki, dzienikarz konkurencyjnej stacji telewizyjnej znany z antypisowskości. To się musiało skończyć neutralnym, rzetelnym raportem. Nie inaczej jest z międzynarodowymi rankingami, tworzonymi w oparciu o głosy z kraju. Na przykład inny ranking – Index of Censorship – powstał w oparciu o relację Wojciecha Maziarskiego z Gazety Wyborczej. Taki już urok wszelkich „rankingów”. Nowością jest jednak tak duże zaangażowanie Reporterów bez Granic w wymuszaniu na europejskich instytucjach potępienia Polski w oparciu o własny ranking, o którym sama organizacja wstydzi się powiedzieć jak powstał.
Jako ciekawostkę już tylko dodam, że np. w rankingu „Wolność prasy” prowadzonym przez inną międzynarodową organizację – Freedom House – Polska w 2015 roku miała aż 26 punktów, czyli było źle (w tym raporcie im więcej punktów tym niższa ocena wolności prasy), zresztą ocena ta sukcesywnie spadała przez całe osiem lat rządów PO i pod ich koniec była dużo gorsza niż wcześniej przez dwa lata „kaczyzmu”. Za to najlepsze dla wolności prasy był – według oceny Freedom House – rok 2002. Czyli ten, w którym SLD przemycało do ustawy antyagorowe „lub czasopisma”, Rywin przyszedł do Michnika po haracz za zgodę na kupno Polsatu, a polskie media zgodnie milczały o tym przez pół roku bo „Gazeta Wyborcza prowadziła śledztwo dziennikarskie”. Jakieś pytania?