Człowiek Roku

Vladimir Filat – kojarzycie gościa? Na pewno, to przecież Człowiek Roku 2010 Forum Ekonomicznego w Krynicy, musicie go znać. A pamiętacie co ważnego zrobił w 2004 roku Lech Wałęsa? Ja też nie, ale musiało to być coś naprawdę wielkiego, za nic by go przecież Człowiekiem Roku 2004 nie wybrali. W 2007 roku Człowiekiem Roku Forum Ekonomicznego w Krynicy został Donald Tusk, trochę chyba na zachętę bo jedyne jego osiągnięcie w tamtym czasie to wygrane wybory, także trochę awansem Człowiekiem Roku 2014 został Jarosław Kaczyński. W tym roku nagrodzono Beatę Szydło i wszyscy są nagle wstrząśnięci. Lech Wałęsa się właśnie zrzekł swojej nagrody, Nowoczesna publikuje mema ze zdjęciami premier Szydło i generała Zbigniewa Ścibora-Rylskiego i podpisem „Oni kandydowali do Nagrody Człowieka Roku Forum Ekonomicznego w Krynicy. Przegrało bohaterstwo, wygrała elastyczność kręgosłupa”,zapominając, że to nagroda dla Człowieka Roku 2017 a nie 1944 i teoretycznie nagradza osiągnięcia w danym roku, a tu pani premier była jednak trochę bardziej aktywna od szacownego generała i jej wpływ na rzeczywistość też był nieporównywalny. Czasami naprawdę imponuje mi determinacja z jaką opozycja próbuje robić aferę ze zdarzeń kompletnie pozbawionych znaczenia. Dostała to dostała, wydarzenie równie nieistotne jak przyznanie Nagrody Roku Gazety Wyborczej Bronisławowi Komorowskiemu w 2015 roku.

Prawdziwa rozgrywka o nieformalny tytuł człowieka roku toczy się za kulisami i pani premier raczej nie bierze w niej udziału. „Jeśli prezydent miałby oczekiwania co do zmian w składzie Rady Ministrów, to na pewno wyraziłby je prezesowi Kaczyńskiemu” – tak Krzysztof Łapiński skomentował wczorajsze „rewelacje” Faktu o żądaniu dymisji Antoniego Macierewicza jakie rzekomo miał postawić Beacie Szydło prezydent. I choć Łapiński trafnie ocenił pozycję jaką Beata Szydło pełni we własnym rządzie, myli się sądząc, że prezydent by coś wskórał u Jarosława Kaczyńskiego. Pozycja Macierewicza w obozie rządzącym jest tak mocna, że o jego ewentualnej dymisji zdecyduje on sam i nikt więcej. Nie ma obecnie w PiSie osoby mającej przełożenie na Macierewicza, na postawienie się mu może sobie dzisiaj pozwolić tylko prezydent, a i to tylko dlatego, że jest – przynajmniej na razie – nieusuwalny. Pozostali, z premier i prezesem włącznie, byli za słabi nawet na Misiewicza.

Wypowiedź Łapińskiego, słusznie odebrana przez wszystkich jako celowa szpila wbita pani premier, dobrze oddaje poziom emocji w wojnie na górze, w której w władzę ponad głowami premier i prezesa walczy prezydent walczy z ministrem.  Jeśli dzisiaj premier Karczewski namawia prezydenta do zdymisjonowania Łapińskiego za jego niegrzeczną wypowiedź, powinien zrozumieć, że to tylko naturalna konsekwencja ostentacyjnego lekceważenia Głowy Państwa przez ministra, przy biernej postawie jego formalnej szefowej i całkiem niebiernym wsparciu ze strony polityków PiSu. Prezydent i tak długo wytrzymał, a przecież jego konflikt z Macierewiczem wcale nie ma podłoża godnościowego. Macierewicz jest realnym problemem, a prezydent jest jedyną osobą z wystarczającą pozycją i odwagą, żeby to zacząć przyznawać. Paradoksalnie, politycy obozu rządzącego powinni dostrzec w nim sojusznika i mniej się wyrywać do bronienia Macierewicza bo naprawdę ostatnią rzeczą jakiej ta władza potrzebuje jest dalsze umacnianie Macierewicza na pozycji nietykalnego. W interesie PiS jest raczej osłabianie czującego się zbyt pewnie wobec pozostałych ośrodków władzy Macierewicza. Rozumiem, że bardzo trudno jest się mu postawić, gdy nawet jego formalna szefowa nie umiała wymóc na nim dymisji Misiewicza, tym bardziej warto docenić jedynego polityka, który jeszcze próbuje przywrócić właściwą hierarchę. Jest w tym tak osamotniony, że pewnie szybko mu się odechce.

About kataryna