Lepiony apel zabitych Czerwca 56 zamazuje bijącą po oczach różnicę. Pierwsi szli licząc się ze śmiercią, drudzy mieli wieczorem wrócić do domu.Radosław Gruca
Dziennikarz Faktu tym komentarzem na twitterze dobrze oddał problem jaki sama mam z „apelem pamięci”, w którym decyzją Antoniego Macierewicza już na zawsze wymieniane mają być ofiary katastrofy smoleńskiej, ma to być warunek uzyskania asysty honorowej wojska na uroczystości, bez względu na to na czyją cześć jest uroczystość.
Sam minister tłumaczy obligatoryjne upamiętnianie ofiar katastrofy smoleńskiej tym, że brak takiego przymusu „pozostawiłby poszczególnym osobom prawo do selekcjonowania ofiar, których pamięć ze względu na ich bohaterstwo, na ich czyny i ich tragiczną śmierć w służbie ojczyzny”. Trudno mi przychodzi pisać, to co zaraz napiszę, bo sama bardzo bym chciała aby pamięć o katastrofie smoleńskiej i ludziach, którzy w niej zginęli była żywa i życzliwa, ale niestety nie tędy droga.
13 lipca 2008 roku w wypadku samochodowym zginął Bronisław Geremek. Czy ktoś sobie wyobraża co by się działo, gdyby Platforma Obywatelska uznała, że tragiczna śmierć zasłużonego polityka to wystarczający powód do wpisania go w państwowy „apel pamięci” i przywoływania przy każdej uroczystości na której jest wojskowa asysta? Na przykład przy rocznicy masakry w Wujku, czy Czerwca 56, od którego się ten felieton wziął? A właściwie dlaczego dyskryminować zmarłych według rodzaju śmierci jaka ich zabrała? Czy zmarły równie tragiczną śmiercią ś.p. Zbigniew Romaszewski nie zasługuje na swoje miejsce w „apelu pamięci”? Nie umniejszając żadnej z ofiar katastrofy smoleńskiej, biorąc pod uwagę zasługi Romaszewskiego, na wzmiankę w apelu pamięci zasłużył dużo bardziej niż niektóre z osób wymienianych z nazwiska tylko dlatego, że zginęły tragicznie w największej katastrofie lotniczej w Polsce.
Minister Macierewicz tłumaczy „dopisanie” ofiar katastrofy smoleńskiej do każdego apelu pamięci tym, że nie godzi się „selekcjonować pamięć o tych, którzy zginęli za ojczyznę”. Ano nie godzi się, z tą tylko drobną różnicą, że dopóki nie udowodni się ponad wszelką wątpliwość, że katastrofa smoleńska to był zamach, żadna z jej ofiar nie poległa „za ojczyznę”. Na służbie i tragicznie – bez wątpienia, ale to jeszcze nie czyni samej śmierci bohaterską. Bo, jak zauważa Gruca, oni wszyscy mieli wieczorem wrócić do domu. Jeśli do tego dodać, że to iż nie wrócili jest w jakimś stopniu winą „istniejącego tylko teoretycznie” państwa, uwzględnianie w „apelu pamięci” ofiar, które zginęły nie za państwo, a przez państwo jest naprawdę niezręczne.
Nie rozumiem decyzji ministra, która – już dziś widać jak bardzo – tylko nas skonfliktuje. Ani ofiary Czerwca, ani ofiary katastrofy smoleńskiej nie zasłużyły na gwizdy podczas uroczystości ku ich pamięci. Niestety, choć gwizdy to wg mnie niewyobrażalne wprost buractwo, rolą odpowiedzialnych polityków jest niewymuszanie decyzji, które społeczeństwo jeszcze bardziej podzielą.
Tymczasem po „udanym” zdemolowaniu obchodów Czerwca ’56 awanturą o apel smoleński, szykuje się kolejny cyrk – tym razem przy okazji obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego. Żona posła Grupińskiego z PO, oddelegowana przez partię do Rady Muzeum Powstania Warszawskiego przekazała niedawno stanowisko Rady, aby na obchodach rocznicy Powstania apelu smoleńskiego nie było. No bo skoro można sprowokować kolejną awanturę, to dlaczego nie próbować? Współczuję Janowi Ołdakowskiemu, wysłanemu właśnie na nieswoją wojnę, będzie musiał teraz zdecydować – walczyć z ministerstwem jak chce Rada, czy nie walczyć i ryzykować, że KODziarze znowu zakłócą apel, jak to zrobili w Poznaniu. I znowu, ani Powstańcy, ani ofiary katastrofy smoleńskiej nie zasłużyły na używanie ich jako zakładników w partyjnych przepychankach.
Im szybciej PiS zrozumie, że pamięci nie da się nikomu wcisnąć na siłę i efekt jest zazwyczaj odwrotny, tym dla tej pamięci lepiej. Tylko czy władza, która może absolutnie wszystko jest jeszcze skłonna do takich refleksji?
Głos wołającego na puszczy. Nie Pani jedyna tak uważa, już wcześniej próbowano im to wytłumaczyć. W najlepszym przypadku zbyją, w najgorszym wyzwą od zdrajców.