Siepacze Ziobry znowu w akcji

„W nowej konstytucji musi się ponadto znaleźć zapis o podwyższonej odpowiedzialności funkcjonariuszy państwa, tak, by można od nich wymagać nie mniej niż teraz, lecz znacznie więcej niż od zwykłych obywateli. Rozszerzymy kompetencje Trybunału Stanu. Wprowadzimy także skargę, która pozwoli stwierdzać niegodność ludzi, którzy pełnią funkcje publiczne i pozbawiać ich, w drodze orzeczenia Trybunału Stanu, urzędu. Chodzi tu nie tylko o przypadki kryminalnych przestępstw, bo nie wystarczy wyłącznie przestrzegać prawa, aby być wysokim przedstawicielem państwa, posłem czy ministrem. Trzeba robić znacznie więcej, trzeba respektować znacznie wyższe standardy.”

Program Platformy Obywatelskiej

Brzmi ładnie ale chyba już nieaktualne, sądząc po komentarzach platformersów do ostatnich wydarzeń, czyli dzisiejszego zatrzymania Emila Wąsacza oraz wałkowanej od kilku dni krakowskiej „afery podsłuchowej”. Tradycyjnie już, jak przychodzi do konkretów, podnosi się krzyk, że zły tajming bo za chwilę wybory, a zresztą tyle lat się sprawy ciągną, mogły się pociągnąć jeszcze trochę, komu to przeszkadzało? Nie wolno ruszać polityka, a już na pewno nie wolno go ruszać przed wyborami bo z jakiegoś powodu wtedy właśnie powinien obowiązywać okres ochronny. Politycy opozycji wcale nie bronią Wąsacza i Szczypińskiego, nie udowadniają, że panowie są kryształowo czyści, nie, co do tego, że coś jest na rzeczy panuje chyba zgoda, pretensje dotyczą natomiast złego momentu jaki wybrali siepacze Ziobry do finalizowania tych spraw. A przecież dobrego momentu nie ma, nie przypominam sobie sprawy z udziałem polityka, w której nie podnoszono krzyku, że to nieczysta walka polityczna, bez względu na to ile czasu było do wyborów. A jeśli faktycznie chcemy wstrzymywania śledztw przed wyborami to wpiszmy to sobie do konstytucji i nie będzie problemu z tym, że jakieś śledztwo zakończy się w nieodpowiednim momencie dla partii, której członkiem jest podejrzany.

Cezary Grabarczyk, członek komisji ds. prywatyzacji PZU „podkreślił że w trakcie jej prac potwierdzone zostały nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU. Jak dodał, ustalona też została odpowiedzialność Wąsacza, który nadzorował proces prywatyzacyjny” ale nie przeszkodziło mu to dzielić się podejrzeniami co do wyboru momentu zatrzymania Wąsacza:

Zbieżność zatrzymania ministra Wąsacza i debaty sejmowej nad sprawozdaniem komisji śledczej oraz fakt, że oba te wydarzenia mają miejsce w kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi rodzi wątpliwość, czy to przypadek”

Nieprawidłowości były, odpowiedzialność spada na Wąsacza ale z zamknięciem sprawy trzeba było poczekać do grudnia. Choć pewnie i w grudniu byłoby niedobrze, opozycja mogłaby zarzucić, że PiS ratuje spadające notowania albo przygotowuje sobie kampanię pod przyspieszone wybory. W ostateczności można by zarzucić siepaczom opieszałość i przeciąganie śledztwa oraz zasugerować, że ma to związek z tym, że Lech Kaczyński był kolegą Wąsacza z tego samego rządu. Wsprawie Wąsacza nie ma dyskusji o Wąsaczu i postawionych mu zarzutach, jest za to lament, moment nieodpowiedni i nie daj Boże PiS wizerunkowo na tym zyska. Żenujące, zwłaszcza w wykonaniu partii, która w swoim programie wyborczym obiecywała to co zacytowałam na wstępie. A mnie obchodzi tylko czy zarzuty wobec Wąsacza są zasadne. A jeśli są zasadne to zamiast pytać „Dlaczego akurat teraz?” spytałabym raczej „Dlaczego dopiero teraz?”.

Podobnie rzecz się ma ze sprawą krakowską w którą zamieszany jest kandydat PO na prezydenta Tomasz Szczypiński. Gazeta Wyborcza (a jej o PiSowskie sympatie posądzić się nie da) pisze:

„Platformę niepokoi śledztwo dotyczące sprawy z 1999 r. Szczypiński był wtedy wiceprezydentem Krakowa, a miasto kupiło za 5 mln zł na peryferiach (w ramach pierwokupu) dwie działki, które miały być przekwalifikowane z rolnych na budowlane. Do dziś tak się nie stało. Dlatego prokuratura sprawdza, czy celowo nie narażono Krakowa na straty. Śledztwo trwa trzy lata. Ostatnio pojawiły się opinie, że Szczypiński może mieć w tej sprawie postawione zarzuty. Rokita opowiadał wczoraj, jak w lipcu tego roku doszło do nieoczekiwanego przyspieszenia.”

Sprawa ciągnie się od siedmiu lat ale Jana Rokitę – autora platformowego postulatu o podwyższoną odpowiedzialność funkcjonariuszy – nie niepokoi ani to, że tyle to trwa, ani to, że jego partia wystawia kandydata na którym ciążą poważne podejrzenia, a wkrótce być może zaciążą także zarzuty, nie, jego niepokoi, że sprawa może się skończyć albo przynajmniej niebezpiecznie rozkręcić przed wyborami. I czy aby organa ścigania nie przyspieszają w nieczystej intencji. A ja się po cichu przyznam, że intencje mnie mało obchodzą, choćby dlatego, że zweryfikować ich nie jestem w stanie. Jedyne co mnie obchodzi to czy zarzuty są zasadne i czy winni zostaną ukarani. Jeśli wszystko odbędzie się zgodnie z prawem to płakać nad żadnym przekręciarzem nie będę tylko dlatego, że mu prokurator dobrze zapowiadającą się karierę złamał. A Jan Rokita, moje niegdysiejsza wielka nadzieja na budowanie normalnego państwa, powinien czasami zaglądać na swoją stronę, poczytać co nam obiecywał i zastanowić się czy warto zmieniać zdanie tylko dlatego, że trzeba walczyć o swoją pozycję w partii rządzonej twardą ręką Schetyny.

About kataryna

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *