Koledzy Palikota są zniesmaczeni

Janusz Gromek: Na początku nie chciałem komentować, bo zdjęcie z pogrzebu użyte przez Patryka Jakiego jest poniżej krytyki i godności. Jeśli pan minister myśli, że wysłanie kilku piłek do Kołobrzegu załatwi sprawę to się grubo myli. Panie Jaki, sami kupimy sprzęt sportowy. Zamiast przeprosin wolelibyśmy, aby takie skandaliczne zachowanie nie miało miejsca. Kołobrzeg pamięta o Sebastianie!
Tak prezydent Kołobrzegu – nie muszę chyba dodawać, że z Platformy Obywatelskiej – skomentował na swoim facebookowym profilu wpis Patryka Jakiego, w którym ten przeprasza rodzinę Sebastiana Karpiniuka, Donalda Tuska i Grzegorza Schetynę za niefortunnego mema i pokazuje zdjęcie piłek, które właśnie wysyła do Kołobrzegu, do wykorzystania na tamtejszym stadionie imienia Karpiniuka. Piłki pewnie są właśnie w drodze powrotnej do Warszawy, bo prezydent Kołobrzegu strzelił focha i ich nie przyjmie. Oczywiście w imię pamięci Sebastiana Karpiniuka. 

Afera memowa wkroczyła w fazę histerii już w momencie, gdy zapowiedział sądzenie się z Jakim o niefortunnego mema, którego przecież polityk PiS ani nie stworzył, ani nawet nie opublikował, a cała jego „wina” sprowadza się do oddania hasła do facebookowego konta jakiemuś gówniarzowi, który podając dalej czyjegoś mema nie sprawdził kontekstu użytego w nim zdjęcia. Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem. Trzeba naprawdę nie mieć wstydu, żeby głupią wpadkę przedstawiać jako atak Jakiego na Karpiniuka, i przywoływać nazwisko nieżyjącego kolegi w przedwyborczych partyjnych przepychankach, w których go ani przez chwilę nie było.
Paweł Zalewski odpowiada mi na twitterze, że jego partyjny kolega odsyłając wysłane w geście przeprosin piłki zachował się „honorowo”. Cóż, jaka partia, takie poczucie honoru. Mogę tylko współczuć, że tacy jeden w drugiego wrażliwcy musieli przez tyle lat znosić koło siebie Janusza Palikota, który zaraz po katastrofie smoleńskiej wyznaczył poziom stosunku do jej ofiar. Poziom, do którego nikt się potem – na szczęście – nawet nie próbował zbliżyć. „Gosiewski żyje. Widziano go na peronie we Włoszczowej, jak zmagał się z Ruskimi, ale dał radę. Trzeba ekshumacji wszystkich zwłok. Być może Rosjanie je porwali i dziś przetrzymują na granicach dawnego imperium.” – to tylko próbka poczucia humoru jakim raczył nas trzy miesiące po katastrofie smoleńskiej, przy akceptującym milczeniu swojej partii, dzisiaj tak uroczo wzmożonej „zbrodnią” Jakiego na pamięci po Karpiniuku. 
Nie wiem jakiego odkupienia winy oczekują krytycy Jakiego, którym nie wystarcza, że przeprosił, winnego zwolnił, a do Kołobrzegu wysłał prezent w ramach zadośćuczynienia. Ale jak koledzy Palikota gardłują, że ktoś nie uszanował pamięci ofiary katastrofy smoleńskiej to niestety, bo dość mi do niego daleko ale #MuremZaJakim.

About kataryna