Julia Przyłębska: Sędzia Biernat otrzymał ode mnie kwiaty i legitymację sędziego Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. Oprócz tego niedrogi prezent, długopis czy pióro… Ode mnie, prywatnie, dostał książkę Bronisława Wildsteina, autora krytykowanego przez elity, z którymi utożsamia się wiceprezes Biernat.
Andrzej Biernat: Spotkanie trwało trzy minuty i odbyło się w obecności Mariusza Muszyńskiego. Prosiła, żebym się nie wypowiadał o Trybunale w sposób emocjonalny i nie atakował jej męża. Książki Wildsteina w czasie tej rozmowy nie dostałem. Ponad godzinę później, kiedy już byłem poza Trybunałem, dosłała mi książkę przez kierowcę. Ponieważ spieszyłem się do Krakowa, książka została w Warszawie. W związku z publiczną wypowiedzią s. Przyłębskiej mam do niej kilka pytać. Czy celowo przesłała mi prezent, który jej zdaniem miał mi sprawić nieprzyjemność?
Taką oto korespondencję via media prowadzą ze sobą obecna prezes Trybunału Konstytucyjnego i jego były sędzia. Urocze, jeśli ktoś lubi wracać wspomnieniami do czasów podstawówki. Totalny brak klasy obu stron sporu, a z boku swoje dorzuca jeszcze były prezes Andrzej Rzepliński, który – również za pośrednictwem mediów – poniża swoją następczynię. „Ona nie zasługuje na nasze myślenie. Żal mi tej kobiety”. Klasa iście trybunalska, ale ten pan już nas do tego przyzwyczaił.
Mam bardzo krytyczny stosunek do sędzi Przyłębskiej, której zrobiono wielką krzywdę awansując z ją z sądu okręgowego Poznaniu, gdzie sobie nie radziła, do Trybunału Konstytucyjnego, gdzie sobie nie radzi jeszcze bardziej, tyle że teraz na oczach całej Polski. Ale przynajmniej nie odstaje znacząco od pozostałych sędziów, właśnie wyszło na jaw, że za świeżo zaprzysiężonym przez prezydenta następcą sędziego Biernata ciągnie się zawodowy smród bo jego byłe klientki złożyły oficjalne skargi, że ja jako ich adwokat oszukiwał. Po sędzim Muszyńskim, który nie zdążył wykasować wszystkich swoich twittów i dla potomnych zachowały się takie jak ten „Bartoszewski nie chciał być chowany przez innego prezydenta. Normalnie Bóg zaczyna uśmiechać się do Polaków”, po sędzim Morawskim, który ma sprawę o spowodowanie wypadku a swoje zagraniczne podróże wykorzystuje do oskarżania o korupcję instytucji dla której pracuje, sędzia Zielonacki jest kolejnym przypadkiem udanego naboru do najważniejszego z sądów. Nie wiem czy to nieudolność służb weryfikujących kandydatów, czy arogancja sprawiająca, że się chce wsadzić na stołek mimo wszystko bo kto rządzącemu zabroni, ale efekt jest taki, że „nowy” Trybunał Konstytucyjny domknął proces degeneracji tej instytucji, rozpoczęty uwikłaniem się „starego” po jednej ze stron partyjnego sporu.
Trudno mi sobie wyobrazić odbudowywanie powagi tej instytucji, której poważnie nie potraktowali nawet ci, którzy ją obsadzili swoimi ludźmi. Więc jak już się to prezydenckie referendum konstytucyjne zacznie konkretyzować, to ja bardzo poproszę o pytanie o przyszłość Trybunału Konstytucyjnego, żebym mogła zaznaczyć opcję „do likwidacji”. Bo trybunał, którego nie szanują ani politycy powołujący jego skład, ani sami jego sędziowie, nie będzie szanowana przez obywateli i będzie – już jest – tylko fikcyjnym bezpiecznikiem w demokratycznym systemie.