Poseł wyszedł z nerw

Dominik Tarczyński:Końcówkę wsadź sobie w mózg albo w brudne buty, może pomoże. Nie pokonacie normalności, dewianci. To szaleństwo powstrzymamy i wasze chore ideologie z radością poniżę. Dla dobra naszych dzieci! Zrobię to w sejmie. Czekam na pierwsze posiedzenie z tym nowotworem demokracji.

Takim oto bluzgiem Dominik Tarczyński potraktował na twitterze posłankę Razem Magdę Biejat. „Mocne ale z nimi inaczej nie można. Musimy się przed tą nieokrzesaną dziczą bronić zanim zdeprawują nasze dzieci i wnuki, zanim odwrócą im znaczenie pojęć i namieszają w głowach. Dość lżenia nas, katolików, dość obrażania naszych uczuć i symboli wiary” – odpowiedziała mu fanka, którą zresztą podejrzewam o bycie antypisowskim trollem mającym za zadanie ośmieszanie PiSu, bo ludzie nie mogą być aż tak głupi. Czym bowiem „dewiantka” Biejat „deprawuje dzieci” i „obraża symbole wiary”? Ano ośmieliła się w stosunku do siebie samej użyć słowa „gościa” zamiast „gość”. Rzeczywiście, straszne. 

Nie jestem wielką fanką feministycznych eksperymentów na języku polskim, nie sądzę też, żeby np Ewa Kopacz chciała być nazywana „Prezeską Rady Ministrów i Ministr”, ale akurat użyte przez Biejat słowo „gościa” w języku polskim swego czasu istniało i jeśli posłanka chce sobie gością być – niech nią będzie. Jeśli ktoś ma z tym problem taki wielki, że traci z tego powodu panowanie nad sobą to musi być z nim naprawdę źle. A przecież kadencja nawet się jeszcze nie rozpoczęła. Gdybym odpowiadała za internetową kampanię opozycji, zakładałabym właśnie fikcyjne konta z których zagrzewałabym Tarczyńskiego do takich właśnie zachowań, bo jest on nawet lepszym prezentem dla opozycji niż Jachira jest dla PiSu, z której politycy PO się przynajmniej od czasu do czasu tłumaczą. Tymczasem chamski i niczym nie sprowokowany atak Tarczyńskiego na Biejat nie doczekał się żadnej reakcji któregoś z ważniejszych polityków PiS, o przeprosinach ze strony samego Tarczyńskiego nie wspominając, można więc przyjąć, że partii Jarosława Kaczyńskiego albo nie przeszkadza słowny damski bokser, albo nie ma już nad nim żadnej kontroli. Oba scenariusze źle wróżą partii rządzącej, której jeszcze nie raz przyjdzie świecić oczami za nieumiejącego się zachować posła. Jeśli chce zamknąć ten incydent, powinna zmusić Tarczyńskiego do przeproszenia Biejat i to tak, żeby nikomu te przeprosiny nie umknęły. Jeśli bowiem poseł nie ma żadnych wewnętrznych hamulców powstrzymujących go przed takim zachowaniem, niech się przynajmniej boi, że będzie się musiał potem za nie ukorzyć. 

About kataryna