Krystyna Pawłowicz: Cierpliwości. Izba Dyscyplinarna w trakcie tworzenia. Co ma wisieć nie utonie. Po skrajnym już zachowaniu tych sędziów widać, że wiedzą co ich czeka i chcą do końca pracować na mołojecką sławę. Bo tylko ona im z tego buntu zostanie.
Tak Krystyna Pawłowicz uspokajała internetowego hejtera znanego głównie z przegranych procesów z Jerzym Owsiakiem, gdy hejter ów ten wyraził zniecierpliwienie zbyt wolnym czyszczeniem wymiaru sprawiedliwości z Waldemara Żurka i innych sędziów, którzy „organizują wiece i masówki, opowiadają się jawnie po politycznej stronie i powinni po pierwszym zdaniu wylecieć na zbity pysk”. Pani Pawłowicz hejtera rozumie i opinię podziela, ale co zrobić skoro organ czyszczący jeszcze się nie ukonstytuował. A w kolejce do prezydenckiej nominacji do wspomnianej Izby Dyscyplinarnej czeka rekomendowany przez Krajową Radę Sądownictwa osobisty kumpel hejtera, sędzia Adam Tomczyński. „Pierwszy wyrok opijemy, ja stawiam i do Warszawy przyjadę” – pisze sędziemu hejter, i gdyby sędzia Tomczyński miał wpływ na kolejność czyszczenia, mógłby to być nawet wspomniany sędzia Żurek, bo to jego hejter widzi jako „pierwszego klienta Izby Dyscyplinarnej”.
Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, co do charakteru „uzdrawiania” wymiaru sprawiedliwości poprzez utworzenie Izby Dyscyplinarnej, to po pełnej zrozumienia wymianie między internetowym hejterem i sejmową hejterką musiał się ich pozbyć. Sędziowie z bilbordów Polskiej Fundacji Narodowej mają dużo mniejsze szanse trafić przed karzące oblicze izby niż sędziowie, którzy się władzy po prostu nie podobają. Akurat wspomniany sędzia Tomczyński daje gwarancję miłych władzy wyroków, bo nie znalazłby się tam, gdzie za chwilę się znajdzie, gdyby nie nadzwyczajna wręcz wyrozumiałość Prawa i Sprawiedliwości dla ludzi, którzy życiorysem i charakterem się raczej pochwalić nie mogą, za to nadrabiają gorliwością. „Bronisław Komorowski, Ewa Kopacz, Donald Tusk, Macie Lasek, prokuratorzy od ‘śledztwa’ – wypad pajace”. To tylko jeden z twittów nowego sędziego. Jeśli hejter, którego nazwiska nie wymienię, żeby nie utrwalać w pamięci słów zbytecznych uważa, że sędzia Żurek za „opowiadanie się jawnie oo politycznej stronie powinien z zawodu wylecieć na zbity pysk” to na kpinę zakrawa, że do rozliczania go z politycznego zaangażowania deleguje się kogoś takiego jak Tomczyński. Kasta za kastę – na tym zdaje się skończy się cała reforma wymiaru sprawiedliwości. Napisałabym, że teraz cała nadzieja w prezydencie, który przecież wcale nie musi iść za rekomendacjami Krajowej Rady Sądownictwa ale to już nadzieja tylko iluzoryczna. Nie płaczę po Gersdorf, nie zapłaczę też po żadnym z tworzącej się właśnie nowej „nadzwyczajnej kasty”, gdy kiedyś jacyś następcy obecnej władzy będą tę kastę sczyszczać w takim samym trybie i tempie jakie narzuca dzisiaj PiS rozprawiając się z tą zastaną. Tylko Polski szkoda.